Miasto Kasuss
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Znalazłał się pod wrotami pałacu. Wampir mruknął coś niewyraźnie i szybko, a brama stała otworem. 
 Weszliście do drewnianego korytarza oświetlanego przez liczne pochodnie. W ich upiornym świetle wyraźne cienie rzucały głowy i czaszki wielu znanych i nieznanych Ci zwierząt, a także przedstawicieli wielu ras. Na końcu korytarza widać było jaskrawe, zielone światło. I właśnie tam się kierowaliście.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001I tak weszliście do sali tronowej lub czegoś co ją przypominało. 
 Centralne miejsce zajmował tron i siedzący na nim człowiek. Łysy, z twarzą pokrytą bliznami. Cała sala tronowa była z jakiegoś czarnego kamienia, a oświetlały ją pochodnie. W gorzej oświetlonych kontach sali mogłaś zauważyć jakieś sylwetki.
 ‐ Witaj, Lordzie Zaan. ‐ powiedział Wampir kłaniając się nisko. ‐ Cholerny watażka. ‐ mruknął pod nosem podnosząc się.
 ‐ Co Cię do mnie sprowadza, Wampirze bez domu? ‐ odrzekł domniemany Lord tubalnym głosem.
 ‐ Chciałem byś przebaczył mi moje przewinienia, a i pozwolił odpocząć tu kilka dni.
 ‐ Kilak dni?! ‐ zagrzmiał watażka. ‐ Jak śmiesz?! Ostatnio w ciągu tych “kilku dni” straciłem dwóch elfich łuczników, żebyś Ty mógł zaspokoić głód.
 ‐ Pamiętam o tym i dlatego przynoszę Ci prezent. ‐ powiedział wskazując na Ciebie. Dopiero teraz watażka zmierzył Cię wzrokiem.
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Watażka pokiwał głową kilka razy. 
 ‐ Nie jest taka zła. Skąd ją wytrzasnąłeś?
 ‐ Znamy się już wystarczająco długo byś wiedział, że nie zdradzam wszystkich swoich sekretów.
 ‐ Oczywiście, krwiopijco. Przyjmuję dar, a moja służba odprowadzi Cię do pokoju. ‐ powiedział Lord dając znak ręką, a dwaj Orkowie, napakowani i uzbrojeni po zęby poszli z Wampirem by wskazać mu drogę do pokoju.
 

 
 