Miasto Kasuss
-
-
-
-
Kuba1001
Abby:
‐ Tak, zwłaszcza po tym, jak Gereth wręczył Tobie i Dethanowi sporo złota.
Max:
‐ Sprowokowałeś go. Tak, wiem że dziwnie to brzmi, ale sam dobrze powinieneś wiedzieć, jak łatwo zdenerwować Orka i do czego to prowadzi.
Taczka:
‐ Nie wiem, daj mi pić. ‐ mruknął zmęczony i pociągnął kolejnego łyka, najwidoczniej szukając spokoju na dnie butelki. Tej lub jakiekolwiek następnej. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Abby:
//Każdy robi jakieś błędy :V//
Nikt, ale ten nienależący do nikogo głos miał cholerną rację, bo rzeczywiście na złotnikach moglibyście spać, gdyby tylko nie były tak niewygodne.
Max:
W końcu doszliście pod drzwi prowadzące do gabinetu dowódcy, gdzie Elf Cię zostawił, choć czekał aż wejdziesz, żeby nie oberwać za Twoją ucieczkę, gdybyś chciał takiej dokonać.
Taczka:
‐ Kryjówka jest po to, żeby się w niej kryć, ale jeśli chcesz wpaść w łapska tych zielonoskórych wypi**dków to proszę bardzo, wychodź. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Gabinet dobrze znałeś: Duże okna, fotel, dwa krzesła przed nim, oddzielające to biurko i właściwie nic więcej, może poza jakimiś ozdobami i meblami. W środku były łącznie cztery osoby: Dowódca, jego dwóch ochroniarzy‐przydupasów z gatunku tych, co mają więcej mięśni niż rozumu, oraz Ork.
‐ Siadaj. ‐ rzekł od razu dowódca, wskazując na jedno z krzeseł, obok tego, które zajmował Ork.
Abby:
No nie, wszystko jest na miejscu, także możesz iść na zakupy.
Taczka:
‐ Znajdź sobie zajęcie. -
-
-