Miasto Kasuss
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 //Każdy robi jakieś błędy :V//
 Nikt, ale ten nienależący do nikogo głos miał cholerną rację, bo rzeczywiście na złotnikach moglibyście spać, gdyby tylko nie były tak niewygodne.
 Max:
 W końcu doszliście pod drzwi prowadzące do gabinetu dowódcy, gdzie Elf Cię zostawił, choć czekał aż wejdziesz, żeby nie oberwać za Twoją ucieczkę, gdybyś chciał takiej dokonać.
 Taczka:
 ‐ Kryjówka jest po to, żeby się w niej kryć, ale jeśli chcesz wpaść w łapska tych zielonoskórych wypi**dków to proszę bardzo, wychodź.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Gabinet dobrze znałeś: Duże okna, fotel, dwa krzesła przed nim, oddzielające to biurko i właściwie nic więcej, może poza jakimiś ozdobami i meblami. W środku były łącznie cztery osoby: Dowódca, jego dwóch ochroniarzy‐przydupasów z gatunku tych, co mają więcej mięśni niż rozumu, oraz Ork.
 ‐ Siadaj. ‐ rzekł od razu dowódca, wskazując na jedno z krzeseł, obok tego, które zajmował Ork.
 Abby:
 No nie, wszystko jest na miejscu, także możesz iść na zakupy.
 Taczka:
 ‐ Znajdź sobie zajęcie.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Poza tym pomieszczeniem były tu też drzwi prowadzące do minimum dwóch innych, także warto je sprawdzić.
 Abby:
 //Właściwie to rzadko kiedy mamy w tym PBF’ie noc :V//
 Zeszłaś więc.
 Max:
 //I tak miałeś trafić do dowódcy, a bójka tylko mi to ułatwiła, bo sam nie musiałem szukać pretekstu.//
 ‐ Więc…? ‐ spytał siedzący za biurkiem mężczyzna i splótł dłonie w piramidkę, przyglądając Ci się. ‐ Mów.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 Zabrałaś je bez kłopotów.
 Max:
 ‐ Mniej więcej to chciałem usłyszeć… Obu zawieszam w służbie, Ciebie na dwa dni, Dragha na tydzień, musi Ci też wypłacić sto sztuk złota odszkodowania. Jakieś pytania?
 Taczka:
 Trafiłaś na niezwykle bogato wyposażoną zbrojownię, bez zawartości której nie mogliby obyć się żadni najemnicy lub łowcy nagród.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 

 
  
 