Miasto Kasuss
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Jeśli chodzi o Orka to nic nie powiedział, przyboczni kapitana tym bardziej. Zaś on sam uznał spotkanie za zakończone i kazał się Wam wynosić.
 Abby:
 Kieszonkowców i potencjalnych przeciwników było sporo w tłumie, lecz na nikogo takiego nie trafiłaś, dzięki czemu dotarłaś na główny targ cała, zdrowa i z wszystkimi sztukami złota, jakie wyniosłaś z domu.
 Taczka:
 Tam już trafiłaś na prywatne kwatery najemników, które służyły chyba tylko do snu, gdyż poza łóżkami i skromnym umeblowaniem nic tam nie było.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 //Niezbyt, musiałbyś podpatrzyć, kiedy i gdzie wchodzi. Zresztą, wszystkie pokoje są identyczne, zarówno jeśli chodzi o wnętrze jak i wygląd z zewnątrz.//
 Żadna banda kumpli Orka nie czekała na Ciebie po drodze, więc wróciłeś tam nader szybko i bezpiecznie.
 Taczka:
 Nie kontynuował już maratonu obalania flaszek, ale zamiast tego wdał się w rozmowę z dwójką ludzkich najemników, zapewne bliźniaków, bo prawie że identycznych. Ty zaś dostrzegłaś w rogu młodego chłopaka, który zapewne przyszedł z nimi i taszczył broń, której to czyszczeniem się teraz zajął. Poza nim zauważyłaś tam też psa o specyficznej, pomarańczowej sierści.
 Abby:
 Tylko i wyłącznie jedzenie, przede wszystkim mięso, a po nim ewentualnie jakieś pieczywo, nabiał, owoce i warzywa.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Choć spojrzał w Twoim kierunku i na pewno Cię zauważył, skupił się na robocie. A przynajmniej chłopak, bo pies podbiegł do Ciebie od razu, zaczynając się łasić i wesoło merdać ogonem. Ogonami. Bo miał dwa.
 Max:
 Zasnąłeś, a obudziła Cię odgrywana na trąbce pobudka. O dziwo, był to ten jeden z nielicznych razów, kiedy witasz ten irytujący dźwięk z ulgą.
 Abby:
 I tym razem zdołałaś kupić takie same mięso, u tego samego handlarza, na tym samym stoisku.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 //Miałem na myśli, że już to zrobiłaś, ale okej.//
 Udało się i teraz w sumie masz dwie opcje: Powłóczyć się po mieście lub wracać od razu do domu.
 Taczka:
 Pies był niezwykle wesoły z tego powodu, więc polizał Cię po twarzy i przewrócił się na grzbiet, abyś mogła podrapać go po brzuszku.
 Max:
 Musi, żeby zasygnalizować, że jest i żyje. Niemniej, gdy na zbiórce rozdzielali zadania, Ciebie jakoś nikt nie wyczytał.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 ‐ Nie daj się zwieść, gryzie. ‐ powiedział do Ciebie chłopak, nie odrywając wzroku od broni, która czyścił.
 Max:
 //Miałem na myśli, że takie jakiego byś chciał musiałoby być poza miastem, a takie zwykłe, mniejsze jest niedaleko koszar, podobnie jak w Gilgasz, gdzie też masz postać strażnika.//
 Trafiłeś tam bez problemu, akurat jeszcze nikogo nie było.
 Abby:
 Mniej więcej w połowie drogi Twoją uwagę zwróciła dość duża liczba Mrocznych Elfów w okolicy, ale zawsze to może być tylko przypadek lub zbieg okoliczności.
 

 
  
 