Miasto Kasuss
-
-
Kuba1001
Max:
//Nie do ćwiczenia Magii, bo to chciałeś robić.//
Abby:
Idąc tak, wpadłaś na pewnego człowieka w stroju przypominającym jakiegoś kupca, którego z pewnością widziałaś po raz pierwszy.
‐ Och, przepraszam najmocniej, ale chyba się zgubiłem. ‐ wyjaśnił, wskazując na mapkę. ‐ Nie mogłaby mi pani wskazać drogi na główny rynek?
Taczka:
‐ Verof. ‐ odparł, a pies wstał, gdy tylko przestałaś go głaskać i podbiegł do chłopaka. ‐ Miło Cię poznać. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Abby:
Wróciłaś spokojnie pod sierociniec, acz tam dopiero spotkałaś jakieś zagrożenie, czyli bandę trzech Mrocznych Elfów, którzy chyba na Ciebie czekali.
Max:
Opcje były dwie: Okolice rzeki, gdzie praktycznie nic nie rosło (poza trawą i tym podobnymi chwastami) lub też pola pełne rosnącego zboża. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Brzmi… Dziwnie. Mogłabyś mi o tym opowiedzieć?
Max:
//Nie da się zatrzymać ognia w żaden sposób, na jakimkolwiek poziomie znajomości: Pali się tak długo, jak długo nie ugasisz go w sposób konwencjonalny.//
Jak zostało powiedziane, spora rzeka, bez roślinności, zwierząt, ludzi czy też czegokolwiek innego.
Abby:
‐ Niepotrzebnie z nami zadzierałaś. ‐ powiedział jeden, a pozostali skinęli głowami, acz żaden nie wykonał choćby najmniejszego ruchu, aby zareagować na Twoje dobycie broni. -
-