Miasto Kasuss
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Brzmi… Dziwnie. Mogłabyś mi o tym opowiedzieć?
Max:
//Nie da się zatrzymać ognia w żaden sposób, na jakimkolwiek poziomie znajomości: Pali się tak długo, jak długo nie ugasisz go w sposób konwencjonalny.//
Jak zostało powiedziane, spora rzeka, bez roślinności, zwierząt, ludzi czy też czegokolwiek innego.
Abby:
‐ Niepotrzebnie z nami zadzierałaś. ‐ powiedział jeden, a pozostali skinęli głowami, acz żaden nie wykonał choćby najmniejszego ruchu, aby zareagować na Twoje dobycie broni. -
-
-
-
Taczkajestfajna
‐No to… Mój były pan chciał mnie sprzedać jakiemuś brzydkiemu, śmierdzącemu gościowi. Mój pan uznał, że ten brzydki za mało daje złota. Potem zaczęli się bić. Jak już skończyli, to wróciliśmy do domu, ale zaatakowały nas gobliny, czy jak tam się nazywają. Mój pan zginął, no i przygarnął mnie tamten Nord ‐ Wskazała palcem na Norda. ‐ A ty dlaczego tutaj jesteś?
-
Kuba1001
Killer:
//Coś Ci się definitywnie pomyliło, bo to ja miałem zacząć, kiedy miałeś być na miejscu, więc liczę, że to będzie ostatnia taka akcja, jasne?//
Przed owym wejściem zatrzymało Cię dwóch drabów piastujących tutaj urząd strażników miejskich. Choć tego nie powiedzieli, wymagali zapewne odpowiedzi na standardowe pytania, które zadaje się przed praktycznie każdym miastem.
Max:
Wszystko się udało, a iskry po kontakcie z wodą oczywiście zgasły lub wyparowały.
Abby:
‐ Co nie zmienia faktu, że ich zabiłaś. I że wiesz za wiele.
Taczka:
‐ Ci najemnicy zgarnęli mnie z ulicy i zaoferowali pracę. Zawsze to lepsze niż życie w rynsztoku. -
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
‐ A skąd jesteś? ‐ spytał strażnik, który prawdopodobnie miał to osobiście gdzieś, ale przełożeni kazali mu pytać, aby uniknąć wpuszczenia do miasta potencjalnych wrogów Kartelu, na przykład kogoś z Czarnego Słońca.
Taczka:
‐ A Ty nie? ‐ spytał zdziwiony. ‐ Czemu?
Max:
Ponownie się udało, acz syk i ilość powstałej w wyniku tego zderzenia pary była większa.
Abby:
‐ Jeśli zabijemy Ci jedną z sierotek lub jakiegoś przyjaciela i w zamian damy dwie inne osoby to też nie będziesz czuła żadnej różnicy? -
-
-
-
-
Kuba1001
Kiler:
Strażnik szybko porównał Twoją lokację i położenie Nowego Gilgasz, a po chwili wpuścił Cię do miasta.
Max:
Szło dobrze, ale gdy przyszło co do czego, to strumienie zgasły same z siebie w połowie wykonywania inkantacji.
Taczka:
‐ No tak, to rzeczywiście nie powinnaś wychodzić.
Abby:
Wzruszyli ramionami i każdy dobył jatagana oraz małej kuszy z załadowanym bełtem, najpewniej nasączonym trucizną. -
-
-
Abbei_The_Toy_Maker
Hm, ciężko tak walczyć. Szczególnie, gdy jakieś ciekawskie dziecko jeszcze wystawi głowę i oberwie. Wiedziała jednak, że za daleko nie ucieknie, a i większe akrobacje są poza jej zasięgiem. Chyba niemal w ogóle nie miała broni, nieprawdaż? Cofnęła się i umknęła z pomocą magii za najbliższy, chcąc umknąć przed pociskami.