Miasto Kasuss
-
Kuba1001
Max:
Zgodnie pokręcili głowami, nie tylko nie wiedząc, ale i zapewne mając to gdzieś.
Taczka:
‐ On… Yyy… Już się do mnie przyzwyczaił. ‐ bąknął, na szybko wymyślając jakieś kłamstwo.
Killer:
Na potwory nic nie było, bardziej na ludzi i przedstawicieli innych ras zamieszkujących miasto lub jego okolice
Abby:
Krzyk bólu i mokre plaśnięcie o bruk upewniły Cię, że cegła trafiła w cel, jednakże to był jeden Drow, a zostało jeszcze dwóch… -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Sklep magiczny nie równa się możliwości nauki Magii, a wręcz przeciwnie. Na szczęście jakaś dobrotliwa dusza rzeczywiście wywiesiła ogłoszenie na temat nauki Magii, oczywiście płatnej. Mowa tu o Magii Ognia na wszystkich stopniach wtajemniczenia i podstawach Magii Ziemi.
Killer:
Za pięćdziesiąt sztuk złota miałeś ubić jakiegoś najemnika, który schrzanił swoje ostatnie (i zapewne dość ważne) zlecenie.
Abby:
Tym razem zdołali zrobić sprawny unik, a Ty najpierw usłyszałaś dźwięk wystrzału z miniaturowej kuszy, a potem poczułaś ból w łydce, podobny mniej więcej to ukłucia przez żądło osy. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Jak zostało powiedziane, ta osoba oferowała naukę Magii Ognia na wszystkich poziomach wtajemniczenia. A że była to akurat Magia Ognia… W sumie nic w tym dziwnego, bo przecież była to najłatwiejsza, a przez to najczęściej spotykana, Magia w całym Elarid.
Z ogłoszenia wyczytałeś, że nauczyciel przyjmuje codziennie, od świtu do zmierzchu, na raz zaś może przyjąć tylko jedną osobę. Zapewnia oczywiście salę treningową i całą resztę. Był też adres, acz kwotę możesz poznać dopiero po pofatygowaniu się tam.
Killer:
Było powiedziane tylko, w której części miasta się kręcił. No i mowa była o Ślepcu, Hobgoblinie. Nagrodę można odebrać w kwaterze głównej Kartelu w centrum miasta, a żeby ją odebrać trzeba przynieść coś, co da pewność, że zadanie zostało wykonane.
Taczka:
‐ Jeden z moich towarzyszy to Alchemik, a do tego samouk… Z czasem postanowił spróbować na istocie żywej, więc wziął jakiegoś bezpańskiego psa i tak powstał on.
Abby:
Sądząc po symptomach, jakimi było ogólne zmęczenie, osłabienie, mroczki przed oczami i tym podobne, to raczej była to trucizna mająca ofiarę nie zabić, ale obezwładnić. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
To możesz odkryć tylko w jeden sposób: Pukając, a później wchodząc do środka.
Taczka:
‐ Chyba przybrał dzięki temu nieco wigoru, a także trochę odmłodniał, więc tak.
Killer:
Ślepy Hobgoblin, nad czym się tu rozdrabniać? No nie, nie ma nic więcej.
Abby:
Niestety nie, trucizna po chwili zwyciężyła, a ostatnim, co poczułaś, był ziemny i brudny bruk, na który upadłaś. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Wkroczyłeś do środka bez problemu, trafiając do przedpokoju, z którego mogłeś udać się do pomieszczenia na wprost lub na piętro.
Taczka:
‐ To taka energia do zabawy, pracy i tak dalej… Rozumiesz?
Killer:
Jako iż wiedziałeś, gdzie się udać, to pozornie było z górki. No, pozornie, bo raczej nie będzie siedzieć gdzieś na widoku, więc może być ciężko.
Abby:
//Miałem przewinąć w tym samym poście, ale za bardzo bolała mnie głowa i chciałem mieć te odpisy już z głowy, także moja wina.//
Gdy odzyskałaś przytomność, mogłaś stwierdzić, że głowę wciąż masz na karku, ale była to jedyna pozytywna rzecz jaką zdołałaś zarejestrować… Przez miękki, przepuszczający światło, kaptur nie mogłaś stwierdzić gdzie jesteś, a na dodatek nijak mogłaś go zdjąć lub się stąd ruszyć: Nogi miałaś związane w kostkach, łydkach i udach, a ręce w nadgarstkach, ramionach i przedramionach. Oddychać co prawda mogłaś, ale tylko przez nos, ponieważ miałaś w ustach knebel, który dodatkowo skutecznie uniemożliwiał Ci wydanie z siebie dźwięku bardziej artykułowanego niż pomruk.