Miasto Kasuss
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Ja pie**olę… ‐ westchnął wulgarnie i zabrał pozostawione przez Ciebie na ladzie złoto, aby później ruszyć do kuchni i przekazać tam zamówienia.
‐ Piwa do tego? ‐ spytał, sięgając po kufel.
Taczka:
Nie odkryłaś wiele ciekawego, może poza domownikami w postaci starszych lub młodszych dzieci, które nie zwracały na Ciebie uwagi, przyglądały Ci się z ciekawością lub wręcz zapraszały do zabawy. Kilka razy natknęłaś się na tego mężczyznę, z którym rozmawiał wtedy Nord.
Abby:
Radziły sobie dość dobrze, a Ty ujrzałaś schodzącego z góry Dethana.
‐ Chciałbym o czymś z Tobą porozmawiać. ‐ wyznał i nim zdołałaś powiedzieć cokolwiek, podjął: ‐ Słyszałem, że rada miasta niezbyt przychylnie patrzy na nasz przybytek i podobno chce go od nas wykupić… Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie fakt, że są skorumpowani i siedzą dość głęboko w kieszeni Kartelu. Po prostu obawiam się, że jeśli czegoś nie wymyślimy, oni zrobią tu jakiś zamtuz lub coś w tym guście, uprzednio sprzedając wszystkie dzieciaki w niewolę, czego nie chcę i Ty pewnie też… -
-
-
Kuba1001
Max:
Wzruszył ramionami i nie ciągnął Cię więcej za język, więc dalsze oczekiwanie minęło Wam w milczeniu. W międzyczasie otrzymałeś w końcu swoje zamówienie, czyli solidny kawał mięsa w brunatnym sosie, gdzie dostrzegłeś nieco przypraw i grzybów, a także pół bochna chleba podzielonego na kilkanaście kromek, pół pętka kiełbasy i ćwierć kostki masła.
‐ Smacznego. ‐ mruknął zdawkowo karczmarz i wziął się za nalewanie piwa, ale bynajmniej nie Tobie, tylko innym klientom karczmy.
Abby:
‐ Najprościej byłoby dać im to, czego chcą, czyli uciec, ale wątpię, żebyśmy długo wytrzymali z całą dzieciarnią… Dlatego trzeba byłoby zdobyć tyle złota, żeby się od nas odwalili. ‐ wyjaśnił i podrapał się po głowie. ‐ Gereth i Bolg obiecali pomóc, ale sami też musimy coś od siebie dołożyć, spróbuję też wyciągnąć przysługi od kilku starych znajomych. -
-
-