Miasto Kasuss
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Wzruszył ramionami i nie ciągnął Cię więcej za język, więc dalsze oczekiwanie minęło Wam w milczeniu. W międzyczasie otrzymałeś w końcu swoje zamówienie, czyli solidny kawał mięsa w brunatnym sosie, gdzie dostrzegłeś nieco przypraw i grzybów, a także pół bochna chleba podzielonego na kilkanaście kromek, pół pętka kiełbasy i ćwierć kostki masła.
 ‐ Smacznego. ‐ mruknął zdawkowo karczmarz i wziął się za nalewanie piwa, ale bynajmniej nie Tobie, tylko innym klientom karczmy.
 Abby:
 ‐ Najprościej byłoby dać im to, czego chcą, czyli uciec, ale wątpię, żebyśmy długo wytrzymali z całą dzieciarnią… Dlatego trzeba byłoby zdobyć tyle złota, żeby się od nas odwalili. ‐ wyjaśnił i podrapał się po głowie. ‐ Gereth i Bolg obiecali pomóc, ale sami też musimy coś od siebie dołożyć, spróbuję też wyciągnąć przysługi od kilku starych znajomych.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 ‐ Ich powinniśmy zostawić w spokoju, a przynajmniej to, co z nich zostało… Jeśli zostało, Dłoń miał o to zabrać… Dobrze, wychodzę i poszukam jakiegoś zlecenia… Chcesz coś konkretnego czy wziąć byle co, grunt że dobrze płatne?
 Taczka:
 Cóż, udało Ci się to, a inne dzieci nie próbowały na siłę zachęcać Cię do zabawy z nimi czy czegokolwiek innego.
 Max:
 Karczmarz nic nie powiedział, bo w sumie nie miał co takiego, i kontynuował rozlewanie piwa. Mniej więcej pięć minut po tym, gdy skończył, również i Ty uporałeś się ze swoim posiłkiem.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 //Ciekawiej zrobi się dopiero jak Abby opuści budynek, więc zaczekajmy chwilę, dobra?//
 Abby:
 Minuty i kwadrans wlokły Ci się niemiłosiernie, ale w końcu Twoje oczekiwanie zostało nagrodzone, gdy Dethan wrócił z kilkoma kartkami papieru w dłoni.
 ‐ Znalazłem tego więcej, niż myślałem. ‐ powiedział, kładąc zlecenia na stole.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 //Miałem przez to na myśli, żebyś nie odpisywała w ogóle, aż wyjdzie.//
 Max:
 Pora na potwora, czyli ulubiona pora każdego miejskiego strażnika, w końcu co to za robota bez usiekania choć jednego monstrum dziennie? A tak na serio, to niestety brakowało potworów, a było właśnie popołudnie.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 ‐ Tak chyba jest zawsze. ‐ odparł i podał Ci zlecenia, samemu wcześniej wybierając jedno z nich.
 Max:
 Minimalnie podniosłeś swoje magiczne zdolności, w końcu nie mogłeś wiele z siebie wykrzesać przez te kilka godzin treningu, a nie mogłeś zbytnio ćwiczyć dłużej, w końcu wielkimi krokami zbliża się zmierzch, a lepiej wrócić na noc nie tylko do miasta, ale i koszar.
 

 
  
 