Miasto Kasuss
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Na szczęście nie, a tak przynajmniej to wygląda. Miał bardzo dużo ran, w końcu został dotkliwie poparzony w tak wielu miejscach… Szczęśliwie Ty obyłeś się bez takowych na całym ciele lub czegokolwiek innego.
 Abby:
 Trupa możesz pozostawić zdziczałym psom, kotom i szczurom oraz bezdomnym, na pewno się nimi zajmą. Jedyne, co powinnaś zrobić, to pozbawić go głowy, która była rękojmią wykonania zadania. Ewentualnie ograbić z ekwipunku, bo o tym nikt w zleceniu nie wspominał.
 Killer:
 Miałeś niejasne przerzucie, że właśnie wykopałeś sobie grób, w końcu zadanie składał nie byle kto, a sam Kartel… Cóż, na tablicy bez większych zmian, nawet tutaj niewielu było na tyle głupich, aby podać zlecenie na morderstwo w miejscu, gdzie mogłaby dojrzeć je potencjalna ofiara… No, chyba że kręci Cię mordowanie bezdomnych i innych biedaków, bo było i takie zlecenie.Po jakimś czasie, bez jakichkolwiek eskapad po drodze, dotarłeś pod bramy Kasuss wraz ze swym długobrodym i niskopiennym kompanem. 
 ‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał strażnik, monotonnym głosem wygłaszając znaną na pamięć formułkę, podczas gdy inny czekał, aby zapisać Twoje dane, podobnie jak to robiła dwójka innych wartowników z Krasnoludem. Tego wszystkiego pilnowała para nader umięśnionych i tępych żołdaków stojących nieopodal.
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Ranni strażnicy, którym mógłbyś pomóc lub skrócić ich cierpienia, jak kto woli. Energii masz aż nadto, około trzech czwartych lub dwóch trzecich tego, co było na początku.
 Abby:
 Nie, zwłaszcza gdy wciąż jest na swoim miejscu. Poza tym w jego kieszeniach znalazłaś głównie jakieś śmieci i tym podobne, niezbyt wartościowe przedmioty, oraz łącznie piętnaście sztuk złota. Do tego dochodzi jego broń, jeśli i ją zechcesz zabrać.
 Killer:
 Grunt, żeby nie odnaleźli Cię poza Kasuss, może i to nie organizacja przestępcza gabarytów Czarnego Słońca, ale swoje macki ma w wielu innych miejscach w Verden i całym Elarid.‐ Mam gdzieś z kim spędzasz noc, bęcwale, chodzi mi o Twoją klasę społeczną, ewentualnie zawód, jeśli nie potrafisz się aż tak prosto określić. Okolice Verden? To jest tak jakby cały pie**olony kontynent, nie da się dokładniej? 
 Ninja:
 Po krótkich poszukiwaniach znalazłeś najbardziej obiecujący, bo najczystszy i największy, lokal tego typu, pilnowany przez dwóch barczystych drabów.
 ‐ Wejście tylko dla członków Kartelu. ‐ powiedział jeden z nich, zatrzymując Cię na długości wyciągniętej dłoni.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 ‐ Idź po kogoś, kto się na tym zna! ‐ warknął przez zęby jeden ze strażników, aby nie krzyknąć donośnie z bólu, gdyby otworzył szerzej usta.
 Abby:
 Pozbawiłaś go głowy w dość szybkim tempie, teraz nic tylko jakoś ją ukryć i ruszać do Hobbita.
 Killer:
 Niby dobrze, ale dokąd?Chyba nie usłyszał, albo się nie obraził, bo po chwili znalazłeś się już w środku miasta. 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Większą grupkę strażników zastałeś za wzniesioną ze wszystkiego co było pod ręką prowizoryczną barykadą, za którą stali bądź siedzieli, wychylając się czasem lub oddając strzały z kusz, przeważnie zdobycznych w okolicznych magazynach.
 Abby:
 Nie powinien w ten sposób wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń, chociaż, z drugiej strony, to w końcu Kasuss, ktoś paradujący z odciętą głową nie byłby tu widokiem niecodziennym.
- 
 

 
  
  
 