Miasto Kasuss
-
Kuba1001
Max:
Ranni strażnicy, którym mógłbyś pomóc lub skrócić ich cierpienia, jak kto woli. Energii masz aż nadto, około trzech czwartych lub dwóch trzecich tego, co było na początku.
Abby:
Nie, zwłaszcza gdy wciąż jest na swoim miejscu. Poza tym w jego kieszeniach znalazłaś głównie jakieś śmieci i tym podobne, niezbyt wartościowe przedmioty, oraz łącznie piętnaście sztuk złota. Do tego dochodzi jego broń, jeśli i ją zechcesz zabrać.
Killer:
Grunt, żeby nie odnaleźli Cię poza Kasuss, może i to nie organizacja przestępcza gabarytów Czarnego Słońca, ale swoje macki ma w wielu innych miejscach w Verden i całym Elarid.‐ Mam gdzieś z kim spędzasz noc, bęcwale, chodzi mi o Twoją klasę społeczną, ewentualnie zawód, jeśli nie potrafisz się aż tak prosto określić. Okolice Verden? To jest tak jakby cały pie**olony kontynent, nie da się dokładniej?
Ninja:
Po krótkich poszukiwaniach znalazłeś najbardziej obiecujący, bo najczystszy i największy, lokal tego typu, pilnowany przez dwóch barczystych drabów.
‐ Wejście tylko dla członków Kartelu. ‐ powiedział jeden z nich, zatrzymując Cię na długości wyciągniętej dłoni. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Idź po kogoś, kto się na tym zna! ‐ warknął przez zęby jeden ze strażników, aby nie krzyknąć donośnie z bólu, gdyby otworzył szerzej usta.
Abby:
Pozbawiłaś go głowy w dość szybkim tempie, teraz nic tylko jakoś ją ukryć i ruszać do Hobbita.
Killer:
Niby dobrze, ale dokąd?Chyba nie usłyszał, albo się nie obraził, bo po chwili znalazłeś się już w środku miasta.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Większą grupkę strażników zastałeś za wzniesioną ze wszystkiego co było pod ręką prowizoryczną barykadą, za którą stali bądź siedzieli, wychylając się czasem lub oddając strzały z kusz, przeważnie zdobycznych w okolicznych magazynach.
Abby:
Nie powinien w ten sposób wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń, chociaż, z drugiej strony, to w końcu Kasuss, ktoś paradujący z odciętą głową nie byłby tu widokiem niecodziennym. -
-
-
-
Kuba1001
Abby:
Padło na koszary miejskiej “straży,” która strażą była co najwyżej z nazwy, skoro siedziała Kartelowi tak głęboko w kieszeni. Jednakże znalazł się jeden strażnik, który od razu rozpoznał twarzy, ściągnięta grymasem bólu, więc bez słowa odebrał od Ciebie głowę.
‐ Oto nagroda. ‐ powiedział po chwili, gdy pozbył się czerepu, a w zamian niósł w dłoni pokaźną sakiewkę, której brzęczenie jasno sugerowało, że w środku są monety.
Killer:
A więc na główny targ, gdzie poza wszelkiej maści prowiantem były też trunki, narzędzia, broń, narkotyki, mikstury alchemiczne, niewolnicy i wiele, wiele więcej, w końcu to Kasuss.
//A druga postać?//
Max:
‐ Mamy tutaj trochę większe problemy, jak się uporamy z tamtymi Gnollami i Hobgoblinami z kuszami i skorpionem to pogadamy. ‐ westchnął smętnie jeden ze strażników. -
-
-
Kuba1001
Max:
Tak, między innymi barykadę, a między nimi dwa gotowe do strzału skorpiony, czasem dostrzegłeś też kawałek zielonego lub futrzanego łba.
Abby:
Biorąc pod uwagę fakt, że potrzeba Wam złota, a on wspominał coś, że Twój niedoszły cel zabił mu przyjaciela i zapłaciłby za jego śmierć, to czemu by nie? Zresztą, można chociaż liczyć na to, że zapamięta sobie tę przysługę na przyszłość i jakoś się odwdzięczy, a na pewno będzie rad, gdy dowie się o śmierci mężczyzny. -
-