Miasto Kasuss
-
-
Kuba1001
Nie musiałaś czekać długo, w końcu była to sypialnia Twojego nowego pana, więc musiał zajrzeć tu prędzej czy później, choćby i negocjacje z tamtymi dziwnymi postaciami w kapturach się przeciągały. Niemniej, wkroczył po kilku kwadransach, zostawiając przy wejściu strażników. Zlustrował pomieszczenie nieufnym spojrzeniem i podszedł do Ciebie, sprawdzając więzy.
‐ Jełopy jedne, nawet związać porządnie nie potrafią. ‐ mruknął, mając zapewne na myśli swoich żołdaków, którzy Cię tu przyprowadzili, więc nie wiedział o tym, że miałaś gościa. O dziwo, zamiast zacisnąć je mocniej, rozwiązał linę, która byłaś przywiązana do kolumny łoża z baldachimem. ‐ Chcesz spędzić tak całą noc czy będziesz grzeczna i na coś się przydasz? -
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Westchnął i pokręcił głową, ale ostatecznie rozwiązał Ci ręce i wyjął z ust knebel.
‐ Tam jest barek, przynieś mi szklankę i butelkę czegoś mocniejszego. ‐ powiedział, wskazując na jeden z mebli, “dla zachęty” klepiąc Cię przy tym w tyłek. Sam zaś usiadł i wyjął z szafki przy łóżku zdobioną fajkę, którą zaczął napełniać tytoniem lub krasnoludzkim zielem, aby potem zapalić za pomocą krzesiwa.
Kazute:
Zabrał wszystko i zaczął rozlewać trunki do kieliszków bądź kufli, więc po chwili wszystko było gotowe.
‐ A Durin to rączki upie**olił przy samej brodzie? ‐ zapytał, powołując się na krasnoludzkie bóstwo w tym dość znanym pośród brodatej rasy przysłowiu. -
-
-
Kuba1001
Taczka:
Nie znałaś się na alkoholach, a on nie sprecyzował swoich żądań, więc rzeczywiście wzięłaś pierwszą z brzegu butelkę i szklankę, wręczając je Goblinowi, który nalał sobie bursztynowego płynu i pociągnął łyk, na razie odstawiając fajkę. Widząc, że wciąż stoisz, kazał Ci usiąść obok siebie.
‐ Na czymś Ty się w ogóle znasz?
Kazute:
Browarek jak browarek, w innej postaci byłby dobry, ale byłeś obecnie Krasnoludem, więc wydawał Ci się jedynie zwyczajny. Ork zaś bez większych sentymentów golnął sobie Trollowy Grzmot, a sądząc po tym, jak bardzo wykrzywiło mu to jego szpetną, zieloną mordę, to najwidoczniej trunek spełnił swoje zadanie. -
-
Kuba1001
‐ Mało. ‐ skwitował Goblin, choć po tym, co pokazali po sobie już inni przedstawiciele jego rasy i pozostali kompani z tego pałacu, wątpiłaś, czy on też to potrafił. ‐ Młoda też jesteś… Ale na moją osobistą niewolnicę się nadasz. ‐ dodał, głaskając Cię po głowie, jakbyś była jakimś egzotycznym zwierzątkiem… Bo może i dla niego byłaś?
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Może i tak. Ale kiedyś to się zmieni. ‐ powiedział tajemniczo i zaśmiał się, przerywając głaskanie. Zdjął potem z siebie część ubrań, przez co był nagi od pasa w gorę. Dolał sobie trunku do szklanki i pociągnął kolejnego łyka. ‐ Jestem zmęczony po całym dniu. Pomasuj mnie, a potem idź spać.
Gdy przyjrzałaś mu się bliżej, dostrzegłaś, że jego ramiona, przedramiona i klatkę piersiową pokrywają blizny i szramy, w większości dawno zagojone i stare, choć było też kilka nowych. Wątpliwe, żeby były jego dziełem, najpewniej to pamiątki po licznych zamachach, jakich padł ofiarą w czasie piastowania funkcji watażki przestępczego podziemia w Kasuss. Poza tym dostrzegłaś też, że na plecach, między łopatkami, ma symbol, którego w końcu poszukiwałaś: Czarne Słońce. Co ciekawe, nie było ono wytatuowane, jak u większości jego członków, ale wypalone niczym znamię. Mogłaś się tylko domyślać, jaki ból czuł, gdy poddawał się temu zabiegowi. -
-
Kazute
Jako, że jest podczas obserwacji człowieczka, nie mógł sobie pozwolić na upicie się. Już raz się kiedyś porządnie napił i pod wpływem procentów sam się zdemaskował, podczas bójki zmieniając się w dekota, by móc pazurkami rozszarpać przeciwnika. Do tej pory się zastanawia, jakim cudem uciekł od lokalnych mieszkańców goniących go z pochodniami. Wziął kolejnego łyka.
‐ Znasz jakiegoś wyku*wistego kowala tutaj? Muszę se jakąś zbroję czy coś w tym stylu kupić, skoro mamy załapać się na jakąś robótkę ‐ zapytał się towarzysza, na tyle głośno, by Hobgoblin mógł to usłyszeć. -
Kuba1001
Taczka:
Nie protestował, nie pouczał, nie darł się, więc chyba było dobrze, choć Twoje pojęcie na ten temat rzeczywiście było zerowe.
‐ Najlepiej tutaj. ‐ odparł, poklepując swoje łoże, na którym siedział. ‐ Chyba że chcesz spać na podłodze albo przywiązana do tej samej kolumny co wcześniej.
Kazute:
Aby tak się stało, musiałbyś drzeć mordę na cały lokal, a dyskusyjne, czy tego naprawdę chcesz. Dzieje się tak dlatego, że Ork nie domyślił się, aby zająć miejsce bliżej tamtej dwójki i usiadł niemalże w przeciwnym kącie karczmy.
‐ Eee tam, ja się nie znam, mi to zbroje niepotrzebne, ale mogę Cię potem zaprowadzić do tego, u którego broń kupuję, dobry jest, a może i zbroje kuje? ‐ odparł, jakby pytając sam siebie, gdy doszedł po siebie po opróżnieniu kieliszka z Trollowym Grzmotem. -