Miasto Kasuss
-
- Chodźmy z nimi, we trójkę mogą tak średnio sobie poradzić jak coś grubego będzie - machnął ręką i ruszył w ich kierunku, upewniając się tylko z pomocą magii, czy człowiek serio nie pamięta jego twarzy.
-
-Nareszcie wróciłeś… Zaczynałam się martwić, a teraz chyba powinniśmy uskórować te zające.
-
Kazute:
Póki co nie, a wątpliwe, żeby tak sam z siebie przełamał Twoje zaklęcie. Orkowi było to w gruncie rzeczy wszystko jedno, więc udał się za Tobą, a i tamci nie protestowali, im więcej Was było, tym więcej wrogów mogliście utrupić i tym więcej pułapek wypatrzyć. W środku odnaleźliście jedno z najmniej przydatnych dla prostego najemnika miejsc, a prostymi najemnikami była większość Twoich kompanów, czyli bibliotekę, trzeba przyznać, że okazałą, ale na co komu z tu obecnych książki?
Taczka:
- Zajmę się tym, spokojnie. Widziałaś albo słyszałaś coś podejrzanego, gdy mnie nie było? -
Sam Emit nie był prostym najemnikiem. On mógł być kimkolwiek zapragnął tak długo, jak może przybierać różne postaci oraz oszukiwać ludzi. Czasami w bibliotekach znajdują się fajne rzeczy, a fajne rzeczy mogą być przydatne. Przechadzał się pomiędzy półkami niby od niechcenia, w rzeczywistości wędrując wzrokiem tytuły książek w poszukiwaniu czegoś niwprzeciętnego, typu nauka magii, konstruowanie broni itd.
-
-Chyba nie… - Odpowiedziała po chwili namysłu.
-
Kazute:
Chyba podobny sposób myślenia miał właściciel tego miejsca, bo księgi traktujące o Magii, na różny sposób, zajmowały dziesiątkami egzemplarzy cały regał, ale było też wiele innych, choćby różnorakie bestiariusze, księgi o budowie machin oblężniczych i wiele więcej.
Taczka:
Pokiwał głową i zabrał się za oskórowanie i wypatroszenie zabitych zwierząt, z czego jednego zająca rzucił swojemu psu, a dwa pozostałe upiekł, wręczając Ci po jakimś czasie mięso z jednego z nich. -
Maszyny oblężnicze nie interesowały go zbytnio. Magia już była ździebko ciekawsza, a w sumie kontynuacja nauki Magii Śmierci by mu się przydała… choć o wmieszaniu się wśród Paladynów lub Inkwizytorów Światła może zapomnieć, cholery są przewrażliwione na punkcie czegoś, co nazywają Magią Ciemności. Wertował wzrokiem dalej w poszukiwaniu czegoś o Magii Śmierci lub czegoś ciekawszego, co przykuje jego uwagę na stałe.
-
-Dziękuję… - Kiwnęła głową i zaczęła jeść mięso, które dał jej Verof.
-
Kazute:
Elf, pomimo bycia przestępczym watażką, raczej wyglądał na kryształowego pod względem części poglądów, bo ksiąg o jakiejkolwiek dziedzinie Magii związanej z szeroko pojętym “złem” nie mogłeś odnaleźć. Szukając ich na jednym z wysokich regałów zauważyłeś, jak ten się dziwnie przechylił, a potem runął w dół, wprost na Twoich towarzyszy.
Taczka:
Nie było to szczególnie smaczne, ale z drugiej strony, to nigdy nie przywykłaś do jadania luksusowych posiłków, więc przynajmniej się posiliłaś. Jeśli chodzi o dalsze obozowanie tutaj, stanęło ono pod sporym znakiem zapytania, gdy pies nagle podniósł się znad swojego posiłku i zaczął warczeć, nastawiając uszy. -
Natychmiastowo wstała i spojrzała się na Verofa.
-
- Spierdalać, kurwa! - krzyknął do nich i sam z wrażenia oraz instynktu się cofnął, by przypadkiem też nie oberwać regałem. Miał nadzieję, że człowiek i Khargul wyjdą z tego cało, co najwyżej z drobnymi rankami, o pozostałą dwójkę się nie martwił. A dokładniej mówiąc miał ich głęboko w swojej jędrnej krasnoludzkiej dupie.
-
Taczka:
- Niebezpieczeństwo. Ukryj się, ja to sprawdzę.
Kazute:
Wszystkim szczęśliwie udało się uciec, a Ty pomiędzy kolejnymi regałami dostrzegłeś kilka Elfów, oczywistych sprawców tego zamieszania, teraz próbujących uciec jakimiś innym wyjściem do kolejnego pomieszczenia, gdy zdali sobie sprawę, że ich pułapka zawiodła. -
Schowała się, tak jak polecił.
-
//A gdzie tak dokładnie?//
-
//to napiszę trochę inaczej xd//
Sprawdziła, gdzie się może schować. -
Szybko pobiegł za nimi dzierżąc topór. Może te Elfiki doprowadzą go oraz jego tymczasowych towarzyszy do ich siedliska, gdzie się próbują ukryć. Nim ruszył machnął również ręką do reszty kompanii w wiadomym celu.
-
Taczka:
Cóż, była służąca Wam za kryjówkę jama, ale też mogłabyś ukryć się w jakichś zaroślach, których tu pełno, w końcu to las.
Kazute:
Pozostałym nie trzeba było dwa razy powtarzać, więc pognali za Tobą. Tymczasem Elfy zdążyły uciec i zatrzasnąć za sobą drzwi, jakby miało Was to w ogóle zatrzymać… -
Schowała się więc gdzieś w tej jamie.
-
Każdy bywa zdesperowany. Zwłaszcza, gdy wie, że śmierć po niego przychodzi wielkimi krokami, z toporem w dłoniach… Otworzył drzwi, jak nie dało się normalnie, to je po prostu wyważył. Ewentualnie ponownie spróbował wyrąbać, a raczej nie będą już stawiały takiego oporu jak tamte do sali tronowej.
-
Taczka:
Po chwili usłyszałaś, jak chłopak i pies odchodzą, a nieco później najpierw poczułaś paskudny smród, a chwilę potem usłyszałaś pierwsze Gobliny. Przez wejście do jamy mogłaś nawet zobaczyć ich obute stopy, gdy przeszukiwali okolicę, głośno naradzając się, gdzie powinni udać się teraz dalej.
Kazute:
W tej postaci, z drobną pomocą innych, zdołałeś bez trudu wyważyć drzwi, prowadzące na dalszy korytarz i do kolejnych pomieszczeń.