Każdy, poza kelnerkami, miał taką zakazaną mordę. W końcu jesteś w mieście przemytników, handlarzy bronią, używkami i ludźmi, najemników i przestępczych organizacji.
‐Może warto poczekać aż elfka skończy dzień by z nią pogadać i gdzieś zaprosić…? Nie byłby to taki głupi plan.‐ Pomyślał sącząc piwo i spoglądając nieco uśmiechnięty na kobietę.
‐Piękna elfko!‐ Powiedział głośniej by ta z pewnością go usłyszała. Podejdź do mnie, proszę.‐ Uśmiechnął się nieco w jej stronę trzymając kufel piwa w obu dłoniach.
Musiałaby być do końca głucha, żeby tego nie usłyszeć, ale nie była taka i po chwili oderwała się od pracy podchodząc do Ciebie.
‐ Tak? ‐ zapytała uśmiechając się.
‐ Normalnie to wieczorem. ‐ powiedziała i po chwili pochyliła się szepcząc Ci do ucha: ‐ Ale dla Ciebie może się skończyć za godzinę. ‐ rzekła uśmiechając się.
‐Zatem czekam, Vierna.‐ Uśmiechnął się w jej stronę. Na mnie mów Arkor.‐ Rzucił jeszcze w jej stronę nim ta nie odeszła. Złapał ponownie za kufel i rozmyślał nad różnymi rzeczami popijając piwo oraz obserwując krzątającą się elfkę.
Nawet ktoś taki jak Ty po takiej libacji wpadnie w stan nadmiernego upojenia alkoholowego. Oczywiście Twoi towarzysze nie mieli zamiaru zaprotestować, ale widziałeś na ich twarzach pewien niesmak gdy pochłaniałeś kufel za kuflem.
‐Dobra, warto chyba znać… Umiar.‐ Odłożył kufel na ladę i ciężej westchnął. Pozostało mu tylko przyglądać się pracującej elfce, była jedynym cukierkiem dla oczu w tej spelunce.
W tej czynności przeszkodziło Ci wejście dwóch napakowanych drabów wyglądających na milicjantów lub coś takiego. Ubrani byli w szyszaki i kolczugi, przy paskach mieli krótkie miecze, a w dłoniach dzierżyli pałki nabijane metalowymi kolcami. Przysiedli się do lady zamawiając po piwku.
Wzruszył tylko ramionami nie interesując się w ogóle dwójką, po czym wrócił do oglądania elfki, z którą to było coraz to bliżej do spotkania się po pracy.
‐ Ej, Gare jak myślisz co tak śmierdzi? ‐ zapytał jeden z nich.
‐ Pewnie ten ochlany obszczymurek. ‐ powiedział drugi i wskazał na Ciebie. I obaj ryknęli śmiechem.
‐Zignoruję tę zniewagę, jak zaczną się zaczepki siłowe to będą zbierać ich szczątki po całym mieście…‐ Postanowił nic sobie nie robić z dwójki idiotów, a jedynie przewrócił oczami i nieco westchnął.