Gdy dzieci były zajęte myciem, a Ty skończyłaś sprzątanie, usłyszałaś cichy jęk Dethana.
‐ Wi… Widzę ich. ‐ powiedział niewyraźnie i nagle sięgnął po broń. ‐ Widzę! ‐ krzyknął, strzelając wokół nerwowym wzrokiem.
//Supermena zapytaj.
Chodzi o to, że nerwowo i szybko zerka w każdym możliwym kierunku.//
‐ Odejdź! ‐ warknął i wymierzył Ci cios pięścią w brzuch, szczęśliwie był tak osłabiony, że nie zabolał on Ciebie za bardzo.
‐ Uważaj, kiedyś to mnie ruszy. ‐ Przycisnęła nieco ręką jeden z opatrunków, żeby zabolało. Miała pare sposobów na niego, ale nieszczególnie chciało się jej którykolwiek uskuteczniać.
‐ One tu są, wszędzie wokół! ‐ krzyknął, kierując na Ciebie przerażony wzrok. ‐ Otaczają mnie!
Sądząc po braku zapachu alkoholu w jego oddechu, można założyć tylko jedno: Przynajmniej jeden bełt nasączony był trucizną halucynogenną Drowów.
Przypomniała sobie, czy jest ona groźna dla życia. Najprostszym znanym sobie sposobem ustabilizowała go, coby się nie rzucał ‐ usiadła mu na biodrach i wciąż trzymała go za ręce.
Odniosłaś taki efekt, że obecnie tylko mamrotał, a czasem też krzyczał, nic więcej. Ty zaś wygrzebałaś ze swojej pamięci informacje, iż trucizna ta powodowała tylko silne majaki, nic więcej, choć pod ich wpływem mógł sobie zrobić krzywdę.
Czekała więc, aż może od tego wariowania zaśnie. Uśmiechnęła się do własnych myśli, na temat tego, co to by się działo, jakby to była inna sytuacja. Siedziała cicho.
Zeszła z niego, ale wciąż siedziała obok. Wyciągnęła z torby notatnik i zaczęła w nim pisać. Czasem lubiła zapisywać, co też się Dethanowi wydarzyło. Dopisała owe zranienia, a spisanie przyczyn zostawiła na później.
Nieszczególnie się znała na zbijaniu gorączki, więc zaufała organizmowi Dethana i położyła mu jedynie zimny okład na czoło. Następnie go zostawiła i poszła do dzieci.
Pobawiła się z tymi, które akurat miały na to ochotę, opowiedziała im też bajkę. Na koniec wyszła na moment na zewnątrz, odetchnąć. Profilaktycznie rękę zaciskała w kieszeni na sztylecie.
Ulica była w ciągły ruchu, w różne strony zmierzali typowi lokatorzy tegoż miasta: Żołnierze Kartelu, najemnicy, przemytnicy, handlarze nielegalnych dóbr, płatni mordercy oraz zwykli mieszkańcy i bezdomni.