Archipelag Sztormu
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka, Wiewiur: 
 Białe plaże, a na nich kolumny złożone z akwamarynu, dla którego tu przybyliście. Nad brzegiem morza znajdowało się też kilkanaście drewnianych budynków, zaś w oddali rosła tropikalna dżungla.
 Zaś jeśli chodzi o rozkazy, to kapitan właśnie formował grupę śmiałków, która na szalupie popłynie na rekonesans na brzeg.
 Ekspedycja:
 //Bulwa już się wypisał, także wiesz…//
 Wszyscy dostrzegliście przede wszystkim lazurowe morze. W okolicy znajdowało się kilkanaście wysp, w tym jedna wielka, na horyzoncie, którą konwój ominął szerokim łukiem. Idąc dalej, płynęliście w kierunku innej, niemalże całej porośniętej dżunglą, lecz bez złóż akwamarynu i osad ludzkich. To w sumie dobrze: Nie będzie żadnych wrogo nastawionych tubylców i nic, co mogłoby kusić innych potencjalnych podróżników z Elarid.
- 
- 
 wiewiur500kuba wiewiur500kubaGdurb 
 ‐ Te budynki to mieszka w nich ktoś z naszych?‐ Zwrócił się do najbliższego marynarza.Sh’arghaan 
 Dalej siedział gdzieś i czekał na rozwój wydarzeń. Cóż on może takiego zrobić? Został zatrudniony głównie w roli wojownika. Choć cieszył się że nie będzie tu żadnych ludzi, ale z drugiej też martwił. Gdyby na wyspie mieszkali ludzie to miałby pewność że pójdzie mu łatwo, a tak to idzie w ciemno…
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Nikt nie miał nic przeciwko, reszta również się znalazła i, mając komplet, zaczęli ładować się do szalupy spuszczonej już na spokojną taflę wody.
 Wiewiur:
 ‐ To tubylcy. ‐ wyjaśnił zagadnięty marynarz. ‐ Więc albo będą po naszej stronie albo nie będą w ogóle.
 Ekspedycja:
 Max:
 ‐ Krokkeni, tubylcy, dzikie zwierze… ‐ zaczął wyliczać na palcach Jednooki Gles. Być może by kontynuował, gdyby nie brak dwóch palców u lewej dłoni, które zastąpił sobie funkcjonalnymi narzędziami i metalowymi protezami, choć to nie to samo. ‐ Jak dobrze, że ja tu tylko gotuję, nie?
 Kazute:
 Głośny skrzek uświadomił Ci, że nie jesteś już tu całkiem sama, a po chwili po linach wlazł na bocianie gniazdo Skrzeczek, wydając swój charakterystyczny odgłos ponownie.
 ‐ Zapowiada się ciekawie, prawda? ‐ spytał Kadvur, pojawiając się chwilę po nim.
 Wiewiur:
 Z tych przemyśleń wywołało Cię solidne klepnięcie po plecach.
 ‐ Nie myśl tyle, bo gorzałka nam się kończy! ‐ powiedział ze śmiechem Grashek, mając na myśli drakonidzi alkohol z kontrabandy, który spożywaliście tylko we dwójkę, bo i innych Smoczych Ludzi w okolicy brak.
 Vader:
 W punkt, bo kapitan właśnie kazał spuszczać szalupę i szukał chętnych do ruszenia się na ląd.
 Rafael:
 Cóż, rzuciliście kotwicę, a kapitan zbiera oddział zwiadowców. Poza tym nic wartego uwagi.
- 
- 
- 
 wiewiur500kuba wiewiur500kubaGdurb 
 ‐ I oni płyną to sprawdzić, nie?‐ Zapytał wskazując ruchem głowy ludzi w szalupie.Sh’arghaan 
 Zwrócił swe spojrzenie w stronę swego towarzysza.
 ‐ Będziesz schodził na ląd, czy poczekasz aż zbadają teren?‐ Zwrócił się do Grashenka, puszczając mimo uszu jego uwagę o alkoholu. Cóż, dotarli w pobliże lądu więc lepiej zachować trzeźwość umysłu. // Najwyżej coś pochrzaniłem i nie zrozumiałem :v //
- 
 

 
  
  
 
 
  
 