Archipelag Sztormu
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Nikt nie miał nic przeciwko, reszta również się znalazła i, mając komplet, zaczęli ładować się do szalupy spuszczonej już na spokojną taflę wody.
 Wiewiur:
 ‐ To tubylcy. ‐ wyjaśnił zagadnięty marynarz. ‐ Więc albo będą po naszej stronie albo nie będą w ogóle.
 Ekspedycja:
 Max:
 ‐ Krokkeni, tubylcy, dzikie zwierze… ‐ zaczął wyliczać na palcach Jednooki Gles. Być może by kontynuował, gdyby nie brak dwóch palców u lewej dłoni, które zastąpił sobie funkcjonalnymi narzędziami i metalowymi protezami, choć to nie to samo. ‐ Jak dobrze, że ja tu tylko gotuję, nie?
 Kazute:
 Głośny skrzek uświadomił Ci, że nie jesteś już tu całkiem sama, a po chwili po linach wlazł na bocianie gniazdo Skrzeczek, wydając swój charakterystyczny odgłos ponownie.
 ‐ Zapowiada się ciekawie, prawda? ‐ spytał Kadvur, pojawiając się chwilę po nim.
 Wiewiur:
 Z tych przemyśleń wywołało Cię solidne klepnięcie po plecach.
 ‐ Nie myśl tyle, bo gorzałka nam się kończy! ‐ powiedział ze śmiechem Grashek, mając na myśli drakonidzi alkohol z kontrabandy, który spożywaliście tylko we dwójkę, bo i innych Smoczych Ludzi w okolicy brak.
 Vader:
 W punkt, bo kapitan właśnie kazał spuszczać szalupę i szukał chętnych do ruszenia się na ląd.
 Rafael:
 Cóż, rzuciliście kotwicę, a kapitan zbiera oddział zwiadowców. Poza tym nic wartego uwagi.
- 
- 
- 
 wiewiur500kuba wiewiur500kubaGdurb 
 ‐ I oni płyną to sprawdzić, nie?‐ Zapytał wskazując ruchem głowy ludzi w szalupie.Sh’arghaan 
 Zwrócił swe spojrzenie w stronę swego towarzysza.
 ‐ Będziesz schodził na ląd, czy poczekasz aż zbadają teren?‐ Zwrócił się do Grashenka, puszczając mimo uszu jego uwagę o alkoholu. Cóż, dotarli w pobliże lądu więc lepiej zachować trzeźwość umysłu. // Najwyżej coś pochrzaniłem i nie zrozumiałem :v //
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Wiewiur: 
 Na to wychodzi.
 Taczka:
 Po chwili szalupa ruszyła naprzód, a że morze było spokojne, a odległość niezbyt wielka, to po chwili szalupa zaryła w piasek plaży, a marynarze zaczęli ją opuszczać, schodząc na ląd. Jak na razie brak reakcji ze strony tubylców, choć na pewno zauważyli Wasze przybycie.
 Ekspedycja:
 Abby:
 //Możesz dołączyć do grupy zwiadowczej lub zostać tutaj, innych opcji na razie nie ma.//
 Rafael:
 Udało się, teraz wypada dołączyć do reszty, którzy już ładują się do szalupy.
 Vader:
 Właściwie to możesz już pakować się do szalupy.
 Kazute:
 ‐ Właśnie dlatego jest ciekawie. Prawda?
 Max:
 ‐ Byłem piratem, zapomniałeś? ‐ spytał, pukając Cię tępą częścią haku w czoło. ‐ Nie raz się tutaj zapuszczałem. No i jestem też przewodnikiem i kwatermistrzem. Zapomniałeś? ‐ spytał, ale tym razem oszczędził Ci wzmacniania swojej wypowiedzi żelastwem.
 Wiewiur:
 ‐ Ta, chyba pójdę, bo od tego siedzenia i nicnierobienia cały rejs ogon mi w dupę włazi.
- 
- 
- 
- 
- 
 

 
  
  
  
  
 