Archipelag Sztormu
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Na to wychodzi.
Taczka:
Po chwili szalupa ruszyła naprzód, a że morze było spokojne, a odległość niezbyt wielka, to po chwili szalupa zaryła w piasek plaży, a marynarze zaczęli ją opuszczać, schodząc na ląd. Jak na razie brak reakcji ze strony tubylców, choć na pewno zauważyli Wasze przybycie.
Ekspedycja:
Abby:
//Możesz dołączyć do grupy zwiadowczej lub zostać tutaj, innych opcji na razie nie ma.//
Rafael:
Udało się, teraz wypada dołączyć do reszty, którzy już ładują się do szalupy.
Vader:
Właściwie to możesz już pakować się do szalupy.
Kazute:
‐ Właśnie dlatego jest ciekawie. Prawda?
Max:
‐ Byłem piratem, zapomniałeś? ‐ spytał, pukając Cię tępą częścią haku w czoło. ‐ Nie raz się tutaj zapuszczałem. No i jestem też przewodnikiem i kwatermistrzem. Zapomniałeś? ‐ spytał, ale tym razem oszczędził Ci wzmacniania swojej wypowiedzi żelastwem.
Wiewiur:
‐ Ta, chyba pójdę, bo od tego siedzenia i nicnierobienia cały rejs ogon mi w dupę włazi. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Niezbyt, bo o ile samą wyspę, wioskę i akwamaryn widzisz, to z członkami załogi jest już gorzej.
Taczka:
Teoretycznie to nie powinniście mieć w ogóle zamiaru walczyć z tubylcami, ale wiadomo jak to bywa, czyż nie?
Niemniej, weszliście do wioski i spokój, a więc albo jej mieszkańcy wybyli, albo czekają w swych chatach.
Ekspedycja:
Max:
//Nie jesteście każdy na oddzielnym statku, tak więc widzicie co się dzieje wokół.//
‐ Zapomniałeś. ‐ powiedział pod nosem i odszedł, nucąc pod nosem swoją ulubioną szantę, jednocześnie uderzając drewnianym kikutem o pokład przy każdym kroku.
Abby:
Nikt mu w tym nie przeszkadzał. Jakby się zastanowić, to masz właściwie wolne, aż do rozpoczęcia kolonizacji, wojny czy innych pierdół.
Kazute:
‐ Nie masz zamiaru iść z nimi? ‐ spytał, wskazując na szalupę i ochotników‐zwiadowców.
Vader, Rafael, Wiewiur:
Gdy wszyscy zebraliście się w szalupie, ta ruszyła niezwłocznie ku plaży, aby w końcu zaryć w jej brzeg swoim dziobem. Rzecz jasna, marynarze zaczęli opuszczać ją od razu, bo po co marnować czas na czekanie? -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Znalazłeś całkiem wygodną skrzynię.
Taczka:
‐ Zna tu któryś Magię? ‐ spytał marynarz przewodzący grupie, popatrując na każdego. ‐ Zajebmy im z pioruna, kuli ognia czy coś takiego, może wtedy wylezą?
Ekspedycja:
Abby:
‐ Stawiam swoją dzienną dawkę rumu, że jak nic niedługo coś się wydarzy… W końcu popłynęli na zwiady, nie?
Kazute:
Wzruszył ramionami i wrócił do wpatrywania się w horyzont, najwidoczniej nie mając tematów do rozmowy lub innych pomysłów na spędzenie wolnego czasu.
Rafael:
Nikt Ci go nie podpie**olił, tak więc jest jak najbardziej na miejscu. A jeśli mowa o otoczeniu to masz przed sobą plażę z białym piaskiem, zasłaną muszelkami, kamieniami, wyrzuconymi na brzeg wodorostami i meduzami, krabami oraz tym podobnymi stworkami. A dalej rozciąga się rozległa dżungla.
Vader:
//Nie będę opisywać tego samego po raz drugi, widzisz to co Rafael.//
Wiewiur:
//Nie będę opisywać tego samego po raz trzeci, widzisz to co Rafael.//
Max:
Twój szalony kompan może potrzebować pomocy, w końcu jest kwatermistrzem, a wszystkiego nie uniesie, do tego pomagający mu czasem Drakonid (nie, nie postać Wiewiura) popłynął na wyspę… -