Wioska w Księstwie Ludzi
-
Jest to mała wieś położona na terenie Księstwa Ludzi, kilkadziesiąt kilometrów na północ od granicy z terenami Krasnoludów. Dominuje w jej bliższych i dalszych okolicach nizina, krajobraz natomiast przedstawiają głównie zielone łąki oraz pastwiska graniczące z gęstym lasem. Zamieszkuje w tejże wsi kilka rodzin.
Na końcu wsi mieszka stary Vargas z rodziną. Dom jego został zbudowany z drewna dębowego, pomalowany brązowym barwnikiem naturalnym. Obok niego, po zachodniej stronie, rośnie maleńki sad wiśniowy. Zaś do południowej ściany budynku został dobudowany chlew, w którym mieści się małe stado krów składające się z dwunastu osobników oraz kilka kur i kogut. Od południa i wschodu dom otoczony jest lasem, od północy i zachodu pastwiskami. Do tej skromnej posiadłości, która otoczona jest prymitywnym drewnianym płotem, prowadzi żwirowa dróżka.
-
-
-
Konto usunięte
Trafił na urocze pole. Ale to dobrze. Pola oznaczają ludzi, a ci jedzenie. Fakt faktem, dawno nie miał nic w ustach, będzie mijał już piąty dzień. Skrzywil się. Ale jeszcze za wcześnie na “pożyczanie” jedzonka. Z daleka było widać drzewo. A jak drzewo, to znaczy, ze cień. Co brzmiało świetnie. Chłopak skierował się w tamtą stronę.
-
-
-
-
Kuba1001
Vapen:
Cień zapewniał ulgę od palącego Słońca. Z drzewa miałeś widok na rozległe pastwiska przetykane czasem ciemnymi lasami pamiętającymi pewnie dawne czasy. Poza pastwiskami i odgradzającymi je żywopłotami lub płotkami nie widać żadnego znaku obecności ludzi.
Lunaaax:
Niebo było nieskazitelnie błękitne, a białe chmury płynęły wolno po niebie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vapen:
Nie wiedziałaś gdzie dokładnie ta wioska jest, ale w ostatniej chwili ujrzałeś małe snopy dymu, na horyzoncie. Oznacza to przedzieranie się przez pola i las.
Lunaaax:
Wieśniacy stłoczyli się wokół jednej osoby, a dokładnie wysokiego i chudego młodzieńca o dość bladej skórze i zielonych oczach. Ubrany był w skórzane buty do kolan, czarne spodnie, niebieską koszulę i pelerynę z kapturem.Obok niego stał kary koń, a chłopak mający może 18 ‐ 20 lat prezentował różne towary i mikstury, które trzymał w podróżnej torbie. Większość wieśniaków była zainteresowana kupnem. W przeciwieństwie do Twoich rodziców, którzy podejrzliwie przyglądali się nieznajomemu. -
-
-
Kuba1001
Vapen:
Zielone zboża jak pszenica, jęczmień, żyto czy proso sięgały Ci do pasa i nieznacznie utrudniało poruszanie. Mimo to szybko przeprawiłeś się przez morze zielonych łętów zbóż i znalazłeś się przed lasem.
Lunaaax:
Chłopak sprzedawał fiolki z różnymi balsamami, miksturami i eliksirami. Miał też zioła, ozdoby, biżuterię i małe narzędzia. -
-
-
Kuba1001
Vapen:
Znalazłeś się jakieś dwadzieścia metrów od końca lasu.
Lunaaax:
‐ Ten eliksir jest na łagodzenie zmarszczek, regenerację włosów i paznokci oraz innych zabiegów, które pozwalają pozostać piękną i młodą. Ale jak widzę szanownej damie tego nie potrzeba. ‐ powiedział kłaniając się i uśmiechając szarmancko. -
-
-
Kuba1001
Vapen:
Przeszedłeś przez las wraz ze swoim towarzyszem.
Lunaaax:
‐ Ten natomiast przyspiesza i zwiększa zbiory. ‐ powiedział, a kilku wieśniaków przesunęło się nieco bliżej.
‐ Jak mówił przybywam tu z daleka i sprzedają takie mikstury, eliksiry i balsamy. Ta wieś bardzo przypomina mi moje rodzinne strony więc jestem skłonny sprzedać część moich mikstur za nocleg. ‐ powiedział przyglądając się zebranym i zatrzymując wzrok dłużej na Tobie. -
Konto usunięte
Stanął przed jakimś pierwszym z brzegu domem (który całkowicie przypadkiem okazał się domem Vee :v). Diel przeskoczył przez drewniany płot, takim spodobem wchodząc na teren posesji. Żadnego z domowników nie był, ale to lepiej. Na owoce z sadu raczej liczyć nie mógł, więc wywarzył drzwi, wchodząc do domu jak do siebie.
-
-
Kuba1001
Vapen:
Ale zanim dotarłeś do pierwszego domu zauważyłeś wóz szybko mknący drogą. Zanim dobiegniesz do wioski z pewnością Cię zauważą, a Elfy nie były tu codziennością więc pewnie chcieliby pogadać. Możesz jedynie spróbować ukryć się w krzakach przy drodze.
Lunaaax:
Ojciec podszedł do nieznajomego i wymienił z nim kilka zdań szeptem. Gdy skończyli ojciec poprowadził jego i konia do stajni, a później wskazał wędrowcowi dom i wszedł tam z nim. Matka wzruszyła ramionami i również weszła do domu. Pozostali wieśniacy rozeszli się po swoich chatach i gospodarstwach. -
-
-
Kuba1001
//Nie specjalnie, ale musiałaś akurat wpaść an ten wóz, bo rozmowa tutaj podana ma będzie ważna w dalszej fabule. Później możesz spróbować kontynuować.//
Wóz zatrzymał się na drodze, blisko Twojej kryjówki.
‐ I co, widzisz tu tego obszczymurka? ‐ zapytał jeden z uzbrojonych we włócznie ludzi.
‐ Gdzie tam. Pewnie ukrył się gdzieś w lesie, albo na polach. ‐ odpowiedział mu drugi, woźnica.
‐ Cholerny Mag Krwi. Paladyni powinni łapać takich, a nie my, milicjanci. ‐ odpowiedział trzeci i po chwili wóz ruszył dalej. -
Konto usunięte
//Mogłeś wcześniej napisać ;‐;
Zmarszczył brwi, starając się nieporuszyć. Dopiero gdy miał pewność, że wóz już pojechał, wstał i otrzepał się z liści. Kątem oka spojrzał na ptaka. Wierny przyjaciel, nie ma co. ‐Magia krwi jest niebezpieczna.‐ Powiedział do niego, choć miał pewność, że wróbel go nie zrozumie. Zdziwaczał i tyle. -
-
Kuba1001
Vapen:
Wóz był już daleko i chyba nie jechał do wioski, gdzie Ty się kierowałeś. Ptak nadal siedział Ci na ramieniu tuląc Ci się do szyi.
Lunaaax:
Twój ojciec wyglądający na tak nieufnego rozmawiał teraz w najlepsze z przybyszem.
‐ Napije się pan czegoś? ‐ zapytała Twoja matka idąc do kuchni.
‐ Poproszę herbatę, jeśli to nie kłopot. ‐ odrzekł wędrowiec wracając do rozmowy z Twoim ojcem. A matka zawołała Cię do kuchni. -
-
-
-
Konto usunięte
//Oh, ja uparta jestem.
A co tam, dziś będzie grzeczny. Ładnie zapuka i tylko poprosi o coś do jedzenia. A jak mu nie dadzą to zawsze moze iść gdzie indziej.
Prawda?
‐Może poprosimy także o coś dla ciebie.‐ Powiedział do zwierzątka siedzącego mu na ramieniu. Spojrzał na psa. Także był śliczny. Szkoda, ze nie ma chociażby kości dla niego. -
Kuba1001
Lunaaax:
‐ Idź do ogrodu. Po czosnek. ‐ powiedziała matka parząc wodę na herbatę.
Vapen:
Pies odpowiedział przeciągłym warknięciem, a później zaczął szczekać. Kilku wieśniaków wychyliło głowy ze swoich chat.
‐ O ten tu co? ‐ zapytał jeden.
‐ Poszedł, cholerny drzewo je*ie! ‐ krzyknął inny, a kilku zawtórowało mu śmiechem.
Skończyli kiedy drzwi domu otworzyły się i stanął w nich dość postawny i barczysty mężczyzna. Był opalony, a włosy miał lekko przeprószone siwizną.
‐ Czego? ‐ mruknął mierząc Cię wzrokiem. -
-
Konto usunięte
Nie przejmował się wyzwiskami. Nauczył się już, że ludzie to idioci. ‐Witam. ‐Uśmiechnął się do mężczyzny.‐Jestem tu przejazdem, chciałbym zapytać o możliwość…‐ Zmarszczył brwi, myśląc nad właściwym ułożeniem słów.‐… Czy mógłby Pan dać trochę do jedzenia? Mogę zapłacić.‐ Dodał po chwili. Miał nieco zaskórniaków. Kiedyś tam… “Pożyczył”.
-
-
-
-
-
-
-
-