Wioska w Księstwie Ludzi
-
-
Kuba1001
Gulasz:
//Szkoda tylko, że oni w trzech chłopa nie są w stanie zabrać tej magicznej włócz… Aaa, dobra, rozumiem.//
Bulwa:
‐ W takim razie zostawię Was samych, ale pamiętaj, aby zająć się też raportem z postępów dla dowództwa. ‐ powiedział i odszedł, Ty zaś poczułeś, że Twoja nowa służka chyba zaczyna się budzić.
Max:
‐ Chyba ku*wa mówię, że ani do walki, ani do niczego innego, nie?
Vader:
//No dobra, w takim razie proponuję, żebyś zaczekał, aż przybędą Twoi kompani lub Krzyżowcy, dobres?// -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Ich metody były prymitywne i bolesne, a najwidoczniej cierpienia jakich Ci przyprawiły, tylko je bawiły. Na szczęście nie byli jedynie sadystami i prymitywami, ale wykwalifikowanymi medykami, toteż po kilku kwadransach zakończyły swoje zabiegi, a Ty byłeś cały i zdrowy, a przynajmniej dopóki nie zaczniesz walki lub innych, męczących zajęć.
Bulwa:
//Było nazwać postać Diego. Albo Gomez. Albo nie nazywać jej w ogóle :V//
Nie zatrzymałeś, najwidoczniej Mag i jego Golem mieli ważniejsze i/lub ciekawsze rzeczy do roboty, niż dbanie o Twoją nową podopieczną, skoro ją schwytałeś, to sam powinieneś się nią zająć.
Początkowo była oszołomiona, ale po chwili odzyskała jasność umysłu i, widząc Ciebie, Nieumarłych, Szkielety, Nekromantów, Orków, Magów Ognia, Gobliny i wiele więcej okropieństw, zwyczajnie wpadła w przerażenie, które przybrało formę przeraźliwego krzyku, jaki z pewnością słychać było daleko stąd, co wzbudziło również uwagę większości zgromadzonych tu istot, może poza Nieumarłymi i Szkieletami, ich nie obchodziło nic, jak to na ożywieńców przystało. -
-
-
Kuba1001
Max:
‐ My nie wiemy, ale pewnie ta, pytaj się innych. ‐ odparł Goblin, pociągając łyk jakiegoś napoju, a bynajmniej nie była to woda bądź sok, z manierki, podając ją potem reszcie. Gdy zatoczyła krąg i wróciła do niego, podał ją też Tobie, wstrząsając lekko, żeby upewnić Cię, że coś jest w środku. Tylko czy warto?
Bulwa:
Udało Ci się, ale wciąż miała wolne ręce, toteż najpierw okładała Cię nimi po plecach i głowie, a gdy dało to absolutnie nic, wyjęła sobie knebel z ust i ponownie zaczęła krzyczeć.
‐ Ku*wa, ucisz ją, ja pie**olę. ‐ odparł najpierw tamten i zamyślił się. ‐ A ona jest Twoja czy dałeś ją tu do innych jeńców? ‐ zapytał, wskazując na stłoczonych w jednym miejscu chłopów, mężczyzny i kobiety. -
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Przez jakiś czas dalej próbowała krzyczeć i się miotać, ale po jakimś czasie, gdy zdała sobie sprawę, że to bezcelowe, jedynie płakała, skulona w pozycji embrionalnej.
‐ Ku*wa, przeje**łem ostatnio tyle złota w kości, że chętnie się nią zajmę. ‐ powiedział Ork, wyciągając dłoń po złoto.
Max:
ZIelony debil zarechotał, ale nie namawiał Cię. Jeśli chodzi o lokum, wypadałoby pytać jednego z orczych strażników, to pewniejsze źródła informacji niż więźniowie, Szkielety bądź Nieumarli. -
bulorwas
Przekazał mu owe pieniądze.
‐Jej cnota ma zostać zachowana, a ciało niezniszczone. Jak zobaczę ślady po ciosach, marny twój los, jednak jeśli dobrze wykonasz swoją robotę, dorzucę ci jeszcze piątaka na browca
Powiedzial na koniec, po czym ruszył do siedziby dowódców. Znał już drogę. Zaczął pukać we wrota by go wpuślici -
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Jak przystało na zieloną górę mięśni, strażnik prychnął jedynie kpiąco, słysząc Twoją groźbę, ale powinien raczej wykonać zadanie, choć głównie przez chciwość, a nie strach przed Tobą. Trafiłeś do środka bez problemów, przywitali Cię ci sami osobnicy, co wcześniej, czyli człowieka i Orka, którzy zamilkli, czekając na to, co im powiesz.
Max:
‐ A Ty kto? ‐ zapytał, mierząc Cię wzrokiem. ‐ Nie widziałem Cię tu wcześniej. -
-
bulorwas
‐Zdobyliśmy Arsenał. Choć bardziej pasowałoby zdobyłem, bo te łamagi padły na początku walki, a na koniec rzuciły dwa zaklęcia i tyle, jeszcze ich leczyć musiałem. Z żołnierzami nie było problemów, jakieś wyszkolenie mieli, ale ginęli na jeden góra dwa ciosy. Wyzwaniem okazał się dowódca. Wielki skuwysyn w płytowej zbroi z magiczną włócznią. Po długiej walce odrąbałem mu łeb. ‐ streścił i zatrzymał się w wypowiedzi kładąc im na biurku łeb olbrzyma z hełmem. ‐ Włócznie nie da się podnieść. Krócej mówiąc, macie do dyspozycji mały fort, warownie czy jak to się tam kuwa zwie, w kuwę broni i zbroi, wiele trupów do swojej armii i jakieś zapasy żywności. Ale będziecie musieli bramę wymienić, bo aktualnie nadaje się tylko na przetopienie.‐zakończył wywód. ‐Na miejscu został jeden z naszych, pokażę wam drogę, ale najpierw mam warunek, a raczej ich kilka. Po pierwsze, załatwicie nam dwa pokoje, jeden z łożem małżeńskim i drugi z dwoma jednoosobowymi łózkami czy siennikami. Po drugie, dacie mi dwóch waszych najlepszych kowali, dużo materiałów i dostęp do kuźni, garbarni i warsztatu stolarskiego. Po trzecie, chciałbym wiedzieć o chj tu chodzi, na co wam ci ludzie i jakie macie, czy mamy, to się jeszcze okaże, dalsze plany. To nasze warunki, nie przywykłem do pracy za darmo.‐ przedstawił wszystko dumnie.