Wioska w Księstwie Ludzi
-
-
Kuba1001
Vapen:
Zielone zboża jak pszenica, jęczmień, żyto czy proso sięgały Ci do pasa i nieznacznie utrudniało poruszanie. Mimo to szybko przeprawiłeś się przez morze zielonych łętów zbóż i znalazłeś się przed lasem.
Lunaaax:
Chłopak sprzedawał fiolki z różnymi balsamami, miksturami i eliksirami. Miał też zioła, ozdoby, biżuterię i małe narzędzia. -
-
-
Kuba1001
Vapen:
Znalazłeś się jakieś dwadzieścia metrów od końca lasu.
Lunaaax:
‐ Ten eliksir jest na łagodzenie zmarszczek, regenerację włosów i paznokci oraz innych zabiegów, które pozwalają pozostać piękną i młodą. Ale jak widzę szanownej damie tego nie potrzeba. ‐ powiedział kłaniając się i uśmiechając szarmancko. -
-
-
Kuba1001
Vapen:
Przeszedłeś przez las wraz ze swoim towarzyszem.
Lunaaax:
‐ Ten natomiast przyspiesza i zwiększa zbiory. ‐ powiedział, a kilku wieśniaków przesunęło się nieco bliżej.
‐ Jak mówił przybywam tu z daleka i sprzedają takie mikstury, eliksiry i balsamy. Ta wieś bardzo przypomina mi moje rodzinne strony więc jestem skłonny sprzedać część moich mikstur za nocleg. ‐ powiedział przyglądając się zebranym i zatrzymując wzrok dłużej na Tobie. -
Konto usunięte
Stanął przed jakimś pierwszym z brzegu domem (który całkowicie przypadkiem okazał się domem Vee :v). Diel przeskoczył przez drewniany płot, takim spodobem wchodząc na teren posesji. Żadnego z domowników nie był, ale to lepiej. Na owoce z sadu raczej liczyć nie mógł, więc wywarzył drzwi, wchodząc do domu jak do siebie.
-
-
Kuba1001
Vapen:
Ale zanim dotarłeś do pierwszego domu zauważyłeś wóz szybko mknący drogą. Zanim dobiegniesz do wioski z pewnością Cię zauważą, a Elfy nie były tu codziennością więc pewnie chcieliby pogadać. Możesz jedynie spróbować ukryć się w krzakach przy drodze.
Lunaaax:
Ojciec podszedł do nieznajomego i wymienił z nim kilka zdań szeptem. Gdy skończyli ojciec poprowadził jego i konia do stajni, a później wskazał wędrowcowi dom i wszedł tam z nim. Matka wzruszyła ramionami i również weszła do domu. Pozostali wieśniacy rozeszli się po swoich chatach i gospodarstwach. -
-
-
Kuba1001
//Nie specjalnie, ale musiałaś akurat wpaść an ten wóz, bo rozmowa tutaj podana ma będzie ważna w dalszej fabule. Później możesz spróbować kontynuować.//
Wóz zatrzymał się na drodze, blisko Twojej kryjówki.
‐ I co, widzisz tu tego obszczymurka? ‐ zapytał jeden z uzbrojonych we włócznie ludzi.
‐ Gdzie tam. Pewnie ukrył się gdzieś w lesie, albo na polach. ‐ odpowiedział mu drugi, woźnica.
‐ Cholerny Mag Krwi. Paladyni powinni łapać takich, a nie my, milicjanci. ‐ odpowiedział trzeci i po chwili wóz ruszył dalej. -
Konto usunięte
//Mogłeś wcześniej napisać ;‐;
Zmarszczył brwi, starając się nieporuszyć. Dopiero gdy miał pewność, że wóz już pojechał, wstał i otrzepał się z liści. Kątem oka spojrzał na ptaka. Wierny przyjaciel, nie ma co. ‐Magia krwi jest niebezpieczna.‐ Powiedział do niego, choć miał pewność, że wróbel go nie zrozumie. Zdziwaczał i tyle. -
-
Kuba1001
Vapen:
Wóz był już daleko i chyba nie jechał do wioski, gdzie Ty się kierowałeś. Ptak nadal siedział Ci na ramieniu tuląc Ci się do szyi.
Lunaaax:
Twój ojciec wyglądający na tak nieufnego rozmawiał teraz w najlepsze z przybyszem.
‐ Napije się pan czegoś? ‐ zapytała Twoja matka idąc do kuchni.
‐ Poproszę herbatę, jeśli to nie kłopot. ‐ odrzekł wędrowiec wracając do rozmowy z Twoim ojcem. A matka zawołała Cię do kuchni. -
-
-