Wioska w Księstwie Ludzi
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
No cóż, problem był taki, że każdy rycerz wyglądał na zakapiora, innych typów wrogów brak.
Vader:
Poszło sprawnie, ale podziałało tylko na pierwszy szereg w postaci czterech rycerzy, rumaki pozostałych sprawnie przeskoczyły przeszkodę i w dalszym ciągu szarżowały.
Bulwa:
Tygrys zaatakował i zwalił z konia jednego rycerza, Ty zaś spokojnie zszedłeś im z drogi, ale, o dziwo, potrafili celować kopią nie tylko przed siebie, więc takową oberwałeś. -
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Okazało się, że taki mały ptak nie był w stanie nic zdziałać w walce z typową konserwą, jednakże jeden c rycerzy zainteresował się nim na tyle, aby go zdzielić. Co prawda cios dłoni posłał go na ziemię, ale ma niewielkie szanse na przeżycie pośród końskich kopyt. Ty tymczasem czujesz ubytek krwi, a przy okazji dojrzałeś rycerza, który wciąż na koniu, dobył miecza i znów zaatakował.
Max:
Próbowali, ale odpowiednie manewrowanie w tym tłumie, do tego kopią, było problematyczne, dodatkowo większość walczyła z Twoją wolą.
Vader:
Powaliłeś czterech, jednakże wszyscy wstali przy pomocy położonych wcześniej i teraz cała trójka, ramię przy ramieniu, tarcza przy tarczy, naciera na Ciebie z mieczami długimi w dłoniach. -
-
bulorwas
Ty wilkołaczy skuwielu, przemień się kiedy trzeba.*
Odrzekł do swego “Przyjaciela” wewnątrz. Nie ma co się pieolić z typami. Chcą walki na serio? Będą ją mieli. Używając magii dymu cisnął we wroga Falą zaczadzonego dymu, jeny ku*wa oddech Śmierci prosto w ryj konia i rycerza. Starał się zablokować i odeprzeć cios kawalerzysty, albo go uniknąć, zależy co było bardziej prawdopodobne. -
-
Kuba1001
Max:
Kobry niezbyt nakłoniły ich do zdrady, wręcz przeciwnie, dwóch rzuciło się na Ciebie, najwidoczniej rozpoznając źródło swoich nadprzyrodzonych kłopotów.
Bulwa:
Zdecydowanie unik, zwłaszcza że dym podziałał. Niemniej, rycerz odjechał kilka metrów, obrócił się i zaszarżował ponownie. Z dobrych wieści natomiast jest to, że zaczynasz czuć pierwsze objawy powiązane z przemianą, więc zaraz się konserwy zdziwią.
Vader:
Udało się, jeden stracił władzę w rękach i wypuścił broń, drugi zemdlał, a trzeci upadł, nie mając czucia w nogach. Jedynie czwarty (tak, wcześniej się pomyliłem i było ich czterech) wciąż szedł w Twoim kierunku, aby w końcu zamachnąć się mieczem na wysokości Twojej głowy, choć to wszystko przyszło mu z najwyższym trudem. -
-
bulorwas
Korzystając z ostatnich chwili normalnej świadomości zwrócił się ponownie do duszy worgena żyjącego wewnątrz niego. Rozszarp skuwysyna na strzępy. Tak by z jego mózgu można było lepić je**ne paszteciki!*. Wziął miecz w rękę i po prostu z całej siły cisnął nim jak oszczepem w nieosłonięte nogi konia.
-
-
Kuba1001
Vader:
Nawet cios osłabionego wroga był dość solidny, ale zdołałeś odeprzeć jego atak. Niestety, Twój musiałby być skierowany w szyję, pachy lub tym podobne miejsce, gdyż najlepsza zbroja płytowa, jaką widziałeś, zrobiła swoje, udowadniając, że jest warta wydania na nią złota, za które można by kupić małą wieś. Tymczasem rycerz ponowił atak, wykonując go identycznie, tym razem z drugiej strony (w sensie, że od prawej do lewej).
Max:
Twoja próba ponownie nic nie dała, ale masz chwilę odpoczynku, gdyż panowie obecnie są zajęci walką z owymi wilkami.
Bulwa:
Koń upadł, Ty zaś poczułeś, że tracisz panowanie nad ciałem, a odzienie zaczyna się rwać. Również na skórę zaczął wstępować gęsty zarost, a palce i zęby zaczęły się wydłużać. Towarzyszą przemianie ból znalazł ujście w na wpół zwierzęcym, a na wpół ludzkim ryku, jaki z siebie wydałeś. -
maxmaxi123
Ehhh… no nic, próbuje więc na tych, walczących z wielorękim. Próbuje nawrócić walczących z nim wojaków na ich stronę. Następnie, zaczął szukać gałęzi, lub czegoś. Podczas poszukiwań, zerkał na tych idiotów, co to się nabrali na wilki. Jakby kontynuowali bieg, zrobiły przed nimi wielką, iluzjonistyczną dziurę. Oczywiście, niezbyt blisko, żeby zdążyli przed nią wyhamować.
-
-