Wioska w Księstwie Ludzi
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Nim zbliżyłeś się do ich wieżycy, zauważyłeś tego samego Maga i jego Golema, co wcześniej.
‐ Wróciłeś. ‐ zauważył tamten, przystając aby porozmawiać. ‐ Jak rozumiem, Twoi kompani zginęli?
Max:
Niestety, jedynymi Magami, poza Wami, byli tu Magowie Ognia i Nekromanci, więc na adepta Magii Leczenia nie ma co liczyć, acz znalazłeś kilka Goblinów, które oferowały to samo, co Magowie choć bez… Cóż, Magii.
Vader:
W tym tempie prędzej zlecą się tu Krzyżowcy, warto byłoby więc chociaż zachować pozory, żeby ominęli to miejsce szerokim łukiem, jak gdyby nigdy nic. -
-
bulorwas
‐Moi kompani zginęli… A chodzi ci o tych piowatych magów, są ranni, ale żyją, jeden pilnuje arsenału czy co tam zdobyłem. Poranili się na samych strzelacach i chowali się za krzakami. Sam wjełem się do środka z moimi zwierzętam i ściągnąłem 3/4 wrogów. Potem dopiero łaskawie nasi “wojownicy” łaskawie włączyli się do walki, gdy ja mordowałem dowódcę. Wszyscy poza jednym to trupy, ale ten jeden jest nagi i związany.
Zdał raport poprawiając dziewczynę na swoim barku.
‐A to moja nowa służka. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Więc co zrobisz? W końcu coś wypada…
Max:
‐ Ło sku*wesyn, a kto to Cię tak urządził, szefuńciu? ‐ zapytał jeden z Goblinów, najpewniej szefo szajki. ‐ Damy radę, wiadomo, ale przynajmniej z dzień będziesz nie do walki ani niczego innego.
Bulwa:
‐ Lepiej, niż się po Was spodziewałem, muszę przyznać. Do czego Ci to dziecko? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
//Szkoda tylko, że oni w trzech chłopa nie są w stanie zabrać tej magicznej włócz… Aaa, dobra, rozumiem.//
Bulwa:
‐ W takim razie zostawię Was samych, ale pamiętaj, aby zająć się też raportem z postępów dla dowództwa. ‐ powiedział i odszedł, Ty zaś poczułeś, że Twoja nowa służka chyba zaczyna się budzić.
Max:
‐ Chyba ku*wa mówię, że ani do walki, ani do niczego innego, nie?
Vader:
//No dobra, w takim razie proponuję, żebyś zaczekał, aż przybędą Twoi kompani lub Krzyżowcy, dobres?// -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Ich metody były prymitywne i bolesne, a najwidoczniej cierpienia jakich Ci przyprawiły, tylko je bawiły. Na szczęście nie byli jedynie sadystami i prymitywami, ale wykwalifikowanymi medykami, toteż po kilku kwadransach zakończyły swoje zabiegi, a Ty byłeś cały i zdrowy, a przynajmniej dopóki nie zaczniesz walki lub innych, męczących zajęć.
Bulwa:
//Było nazwać postać Diego. Albo Gomez. Albo nie nazywać jej w ogóle :V//
Nie zatrzymałeś, najwidoczniej Mag i jego Golem mieli ważniejsze i/lub ciekawsze rzeczy do roboty, niż dbanie o Twoją nową podopieczną, skoro ją schwytałeś, to sam powinieneś się nią zająć.
Początkowo była oszołomiona, ale po chwili odzyskała jasność umysłu i, widząc Ciebie, Nieumarłych, Szkielety, Nekromantów, Orków, Magów Ognia, Gobliny i wiele więcej okropieństw, zwyczajnie wpadła w przerażenie, które przybrało formę przeraźliwego krzyku, jaki z pewnością słychać było daleko stąd, co wzbudziło również uwagę większości zgromadzonych tu istot, może poza Nieumarłymi i Szkieletami, ich nie obchodziło nic, jak to na ożywieńców przystało.