Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Nie no, spoko. Pozostał na drzewie jeszcze przez jakąś godzinę, zanim odważył się w końcu zejść.
No i odważyłeś się. Nic poza Tobą, zimnem, śniegiem, flakami i zdechłymi wilkami.
Flaki mógł zostawić, zabrał się za obdzieranie wilków ze skóry. W końcu to miał być jego zarobek. ‐Skóra Alfy byłaby lepsza, ale nie warto wybrzydzać.
No i miałeś sześć pięknych skór.
///Ah, czyli łącznie z tymi poprzednimi było te sześć?
//Napisałem wcześniej, że łącznie było sześć, więc o co chodzi?//
//Nie no, chciałem się upewnić. Zabrał je wszystkie i wrócił do miasta.
Udało Ci się to.
Teraz poszedł do tablicy upewnić się, na jaki to adres miał dostarczyć skóry?
Jako, że zlecenie jeszcze tam wisiało, to szybko stwierdziłeś, że jest to budynek niedaleko bramy, a dokładniej garbarnia.
I tam również się udał.
I tam również się udałeś.
Na miejscu rozejrzał się za kimś, kto mógłby przyjąć od niego te skóry, oraz mu za nie zapłacić.
Właśnie zauważyłeś mężczyznę, który wychodzi z budynku.
Podszedł do niego. ‐Pan tutaj pracuje?
‐ Owszem. ‐ odparł i spojrzał na skóry. ‐ To dla mnie, jak rozumiem?
‐Tak, zgodnie z zamówieniem.
‐ I ile tam było za skórę?
‐Było “dobrze płaci”.
‐ Jak dam dziesięć sztuk złota za jedną to będzie dobrze?