Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
E tam, czas miał do obiadokolacji.
Ale czy to najlepsze miejsce na spędzenie go?
I tak lepsze niż kopalnie.
W sumie racja, choć piwka tu nie serwują.
Wczoraj bił, dzisiaj kac, jutro picie.
Kaca to można leczyć.
Nie teraz.
No nie, bo zapewne dzieje się coś ciekawego, w końcu dźwięk trąb, rogów i kotłów usłyszałeś po raz pierwszy, odkąd tu jesteś.
‐Eh, kretyni. Jeżeli wywołają wojnę, Dekapolis upadnie… Wstał i ruszył ku wyjściu.
Opuściłeś budynek bez problemów, zastając biegających we wszystkie strony cywili, strażników i najemników, z czego tych ostatnich było zdecydowanie najwięcej.
‐Co tutaj się do ku*wy jednej dzieje?!
‐ Atakują! ‐ rzucił przez ramię jeden najemnik, aby potem przystanąć i zdjąć dwuręczną kuszę z pleców. ‐ Nordowie atakują miasto!
‐I kto wam to powiedział?
‐ Straż przy bramie, a kto inny? Nie wierzysz to choć się przekonać! ‐ powiedział i uciął dyskusję, aby podjąć przerwany bieg.
W sumie, to wrócił do siebie. ‐Nie mój problem, je**ć
//Vader, nie tędy droga.// Udało się, choć było ciężko iść w głównej mierze pod prąd.
///W skali od 1do 10, jak ważne to jest?
//10.//
Ruszył z nurtem tłumu.
I trafiłeś pod główną bramę, widoki stąd słabe, ale możesz spokojnie wdrapać się na mur.