Skinął głową i poszedł na zaplecze, a po chwili wrócił z płóciennym workiem, z którego jeszcze kapała krew.
‐ A bierz to nawet za darmo, ja tym bym nawet swoich psów myśliwskich nie nakarmił.
‐Dobrze, ma po prostu przyciągnąć to te pchlarze, bym mógł je pozabijać. Dziękuję.
Odwrócił się i wyszedł, ale został jeszcze na kilka sekund, jakby coś na do widzenia rzeźnik miał powiedzieć.