Dekapolis
- 
 bulorwas2 bulorwas2Zadekował się gdzieś i wyjął łuk. Zamoczył strzałę z haczykami w jadzie mantikory, wyciszył serce i spłycił oddech. Celował w najsłabszego, najlepiej kulawego Bizona, takie zazwyczaj trzymają się na końcu stada. Wypuścił powietrze i dał strzele pędzonej cała siłą cięciwy polecieć w kierunku celu. Miał ochotę sobie pochodzić w nowym futrze. Po wystrzale, schował łuk, a na jego miejsce wziął gliadiusa i Machairę nazwane osobiście przez niego kolejno Lunar i Sola. Był gotowy do odgonienia Bizonów falą ognia które zaczynał splatać. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Jedzenie i picie ustało, a dwaj brodacze spojrzeli po sobie, aby później zacząć gładzić w namyśleniu swe szczeciny.
 ‐ Jak tu przybyli, to po to, żeby komuś napidolić… Nie lubią nieludzi, czyli pewnie są po naszej stronie, idąc na Nordów. ‐ powiedział Drollo.
 ‐ Ale z nami są też Krasnoludy, a w armii służy duuużo nieludzi… Nie napidolą i nam? ‐ zastanowił się Grollo.
 Bulwa:
 Żaden bizon nie był słaby, a przynajmniej w tym stadzie, jednak trafiłeś jednego, który siłą rzeczy biegł na końcu stada. O ile strzał był celny, a jad zabójczy, to nie działał od razu, więc wielki rogacz postanowił wykorzystać ostatnie chwile życia na zabranie Cię ze sobą na tamten świat.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Nie było, stado musiało mieć wystarczająco miejsca, aby się przemieścić, a w tundrze takowego brakowało. Tak czy inaczej, zdołałeś wdrapać się na grzbiet zwierzęcia, a to zaczęło się dziko miotać, usiłując najpierw Cię zrzucić, a później stratować. Jakimś cudem utrzymałeś się na nim te kilka sekund, spadając dopiero, gdy i bizon padł trupem.
 Vader:
 ‐ Szkoda tylko, że w miastach to przeważnie ludzie żyją i im będzie obojętne, co zrobią Krzyżowcy, gdy uratują im dupska. ‐ powiedział Grollo, a drugi Krasnal przytaknął mu.
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Gdy skończyliście swą małą biesiadę, tłum akurat znacznie się rozrzedził i ostatecznie przy trójce mężczyzn w eleganckich strojach, których zbroje płytowe, hełmy, tarcze i miecze długie spoczywały na podłodze obok, pozostały jedynie kobiety, oczywiście rasy ludzkiej, bycie Krzyżowcem zobowiązuje zawsze i w każdej sytuacji. 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Wciąż wygląda to średnio i będzie takie w dalszym ciągu, chyba że zorganizujesz sobie pomoc profesjonalnego garbarza, o co raczej nie będzie trudno w mieście, którymkolwiek. Tymczasem woń świeżej krwi i łatwego łupu zaczęła wabić drapieżniki, pierwsze zleciały się wilki, sądząc po ich nie tak odległym wyciu.
 Vader:
 ‐ Nie chcesz pogadać z tamtymi? ‐ zapytał cicho Drollo, dyskretnym kiwnięciem głową wskazując na Krzyżowców.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 No dobrze, tylko którędy? Tundrą, lodowym pustkowiem czy może po trosze jednym i drugim? No i do którego miasta konkretnie kierowałeś swe kroki?
 Vader:
 Drollo wzruszył ramionami i udał się w stronę wyjścia, Grollo już miał ruszyć za nim, kiedy nagle skręcił i dosiadł się do Krzyżowców oraz ich dam.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Ano, dało, głównie dlatego, że wszyscy rozmawiali dość głośno, Krasnal być może dlatego, abyś słyszał, a Krzyżowcy na pewno dlatego, że się zwyczajni schlali.
 ‐ Nooo, pany Krzyżowcy. Co Was tutaj sprowadza? Na wolne przyjechaliście do miłych panienek? ‐ zaczął rozmowę Krasnolud, na co kobiety i wojownicy odpowiedzieli śmiechem.
 ‐ Nhooo… Szef kazał, to popłynęliśmy. ‐ wyznał pierwsze z Krzyżowców.
 ‐ Napi**dolić Nordom! ‐ wydarł się nagle inny, do tej pory leżący na stole bez oznak przytomności, a po chwili znów zapadł w pijacki letarg.
 Bulwa:
 Szło sprawnie, dopóki grunt nie osunął Ci się spód nóg. Dosłownie, bowiem idąc tundrą wpadłeś w zamaskowany gałęziami i śniegiem dół‐pułapkę, głęboki na przynajmniej cztery metry. Tyle dobrego, że w środku nie było żadnych kolców, więc przeżyłeś upadek, który dodatkowo nieco zamortyzował śnieg.
 

 
 