Dekapolis
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
W okolicy nie było nic takiego.
Vader:
Owszem, ale nie oznaczało to, że był martwy, ewentualnie zniszczony, bo nigdy tak w zasadzie nie żył: Zdążył niespodziewanie chwycić dwóch pechowych Krasnali, którzy chcieli go dobić, i uderzyć nimi o siebie z wystarczającą siłą, aby strzaskać obu kręgosłupy i skręcić karki. Porzucił ich, ciskając w kolejnych brodaczy, a następnie to po Ciebie wyciągnął łapy. -
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Najlepszym miejscem wydawało się wnętrze szkieletu Mamuta, pokryty był warstwą lodu, która chroniła Cię przed śniegiem sypiącym się z nieba coraz większymi płatkami.
Vader:
Obecnie kretyni byli martwi, może poza Tobą, ponieważ wydarłeś się, zamiast uciekać, przez co Golem zdołał pochwycić Cię swoją zimną dłonią. -
-
-
gulasz88
To był kolejny, nudny dzień w klinice. Anesia wypełniała papierkową robotę w swoim gabinecie. Poza bójką bezdomnych, gwoździem w kciuku i zatruciem samogonem nie miała dziś nic do roboty. A i tak większością przypadków zajął się Hanzel ze swoją magią leczenia. Jej przypadła głównie opieka nad pacjentami w pokojach i przyuczanie Esamiego do zawodu. To zdolny chłopak, ale musi się jeszcze wiele nauczyć. Skończyła wypełniać zamówienie dla lokalnego zielarza, dostarczy mu to później. Teraz miała chwilę by zastanowić się, co dalej zrobić z dniem.
-
Kuba1001
Nie masz zbytnio nad czym się zastanawiać, trzeba szykować klinikę do przybycia rzeszy pacjentów, w końcu wojna to doskonały biznes dla wszystkich, również dla medyków, a rannych i poszkodowanych nie brakuje, więc czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym, zarabiając na leczeniu ich niedoli?
-
-
gulasz88
Niezbyt to honorowe podejście, ale biznes to biznes. Z resztą, przecież aż tyle od nich nie wyciąga…
Nalała sobie do szklanki nieco bimbru który przyjęła w ramach zapłaty od starego gorzelnika, którego synowi beczka zmiażdżyła stopę. Wzięła łyk i pożałowała swojej decyzji z kaszlem. To cholerstwo lepiej nadaje się do odkażania i głównie do tego jest wykorzystywane. Wzdrygnęła się jeszcze raz, poprawiła maskę i zeszła na dół, sprawdzić jaka jest sytuacja na sali. -
Kuba1001
Vader:
Nie było zbytnio opcji, jego uścisk był zbyt mocny… Szczęśliwie z opresji wyratował Cię duet krasnoludzkich braci, Drollo i Grollo zdołali zmiażdżyć “głowę” monstrum, co ostatecznie pozbawiło go życia, jeśli w ogóle je wcześniej miał.
Gulasz:
Wszystko w normie, Esami gdzieś się krzątał, a pacjenci leżeli spokojnie na swoich łózkach, w większości spali. Norda nigdzie nie widziałaś, choć nie mógł opuścić kliniki, robił to ostatnio coraz rzadziej ze względu na nastroje, jakie panowały w mieście… Rzecz jasna, nigdy nie przepadano tu za Nordami, ale przez wojnę nienawiść osiągnęła swoiste apogeum. -
gulasz88
Martwiła się o niego. Poza Esamim, który jeszcze się uczył, był jedynym dobrym magiem leczenia w okolicy. Biedak, zawsze znienawidzony, zawsze odtrącany. Miała nadzieje, że chociaż tu w klinice znajdzie dla siebie miejsce… No nic.Postanowiła zrobić obchód po pacjentach w głównej sali, by sprawdzić czy praktykant nigdzie się nie pomylił.
-
-
gulasz88
Mimo wszystko postanowiła je poprawić. Zgaduje że były to literówki w nazwie leku lub nazwisku pacjenta, a nie na przykład podwojenie dawki leku na zaparcie. Gdy się tym zajęła, zaczęła się rozglądać za Hanzelem po klinice. Nie żeby się martwiła, to był rosły chłop, jednak wolała się upewnić.
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Zastałaś go w chwili, gdy odpoczywał na recepcji, brak klientów pozwolił mu chwilę odetchnąć i coś zjeść, być może pierwszy posiłek przez cały dzień.
Vader:
‐ Spi**alamy! ‐ powtórzyli obaj za Tobą, niemalże w tym samym czasie, i praktycznie od razu zaczęli przebierać swoimi krótkimi nóżkami. Tymczasem Ty dostrzegłeś, jak celnie wymierzony pocisk z balisty ubił kolejnego Golema, zaś na następnego rzuciło się kilkanaście Krasnoludów, zapewne w myśl taktyki "kupą i na pohybel skuwysynom!"Wróciłeś w okolice obozu Krzyżowców, dziwnie pustego… Cóż, pewnie wybrali się na jedną z wypraw wojennych przeciwko Nordom.
‐ Co tera? ‐ zapytał Oonta, stając obok Ciebie. -
-