Dekapolis
-
-
-
Gulasz86
“Wieczór dla siebie”, cóż za abstrakcyjne pojęcie! Walczyła z myślami przez dłuższą chwilę, jednak zdołała przekonać samą siebie, że pół miasta nie będzie nagle potrzebowało pomocy medycznej, tylko dla tego że postanowiła sobie zrobić chwilę przerwy. Wyszła na zewnątrz, dając uprzednio znać Esami że może jej chwilę nie być. Wyszła na ulicę i… nie miała najmniejszego pojęcia co robić dalej
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Cóż, nikt inny raczej Ci tego nie podpowie, zwłaszcza że każdy zajęty był swoimi sprawami: Kupcy handlowali albo towarami rodzimymi, jak ozdoby z kości pstrągów, skóry, futra, mięso, drewno i tym podobne, albo tymi, które przywieźli tu mimo niespokojnych czasów: bronią, ubraniami bardziej luksusowymi niż proste odzienia ze skór i futer, innym jedzeniem niż to, które oferowała tundra, i tak dalej, mieszczanie załatwiali swoje sprawy u kowali, garbarzy oraz wielu innych, łowcy wracali lub wychodzili na polowanie, a wszędzie kręcili się czujni strażnicy miejscy i poszukujący okazji do bitki lub zarobku najemnicy różnych ras.
Vader:
Udało się, póki co jest Ci cholernie zimno, więc lepiej nie trwać zbyt długo w takiej pozycji i stanie.‐ Wielu, kilka razy… No, poza Grzbietem Świata i Kopcem Fundira, ale wielu było śmiałków i ich kości bielą się pewnie razem ze śniegiem na różnych partiach gór. ‐ wyjaśnił jeden z lokalnych długobrodych.
‐ Kopiec Fundira zdobył jeden Krasnolud, stąd nazwa, ale zginął, gdy schodził na dół, więc uznano, że tak naprawdę mu się nie udało i tylko górę nazwano jego imieniem. ‐ dodał inny, również obeznany w tych tematach. -
-
-
-
Kuba1001
Świecidełek w postaci wszelkiej maści biżuterii było naprawdę sporo, od naszyjników, przez kolczyki, na pierścionkach skończywszy, acz większość z nich była najzwyczajniejszymi w świecie świecidełkami. Tylko kilku kupców oferowało coś, co miałoby mieć podobno różne tajemnicze i mistyczne właściwości, ale doskonale wiedziałaś, że to jedynie tani chwyt, który ma na celu wyłudzić więcej złotników od naiwnych mieszczan i innych klientów.
-
-
Kuba1001
Amulety sprzedawali liczni kupcy, acz Tobie do gustu przypadły szczególnie dwa: Te, które sprzedawał jakiś Elf, mimo iż wyłącznie z drewna, to jednak kunsztownie zdobiony, przeważnie bogatą roślinno‐zwierzęcą ornamentyką, oraz Krasnolud, które już były nieco bardziej klasyczne, bo i wykonane z różnorakich minerałów, metali czy kamieni, niekoniecznie o szczególnej wartości, ale przynajmniej porządnie wyglądających.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gulasz:
Wzruszył ramionami, wskazując na cały swój szeroki asortyment wyrobów, które najwidoczniej powinny spełniać Twoje wymagania. Zresztą, jak na Elfa przystało, nie był chyba zbyt rozmowny albo towarzyski.
Vader:
Wartownicy przy bramie do ufortyfikowanego obozu zauważyli Cię jako pierwsi, ale nawet z daleka nie wyglądałeś jak Nord, więc żaden nie ustrzelił Cię z łuku bądź kuszy.
‐ A Ty kto? ‐ zapytał jeden ze strażników, najwidoczniej dowódca tej warty, sądząc po jego wspaniałej jakości pancerzu płytowym, hełmie, tarczy i mieczu długim, przez które wyglądał jak stereotypowy rycerz. Poza nim na warcie stali też dwaj halabardnicy, nieco gorzej opancerzeni, oraz para kuszników.Po krótkiej rozmowie na temat uroków lokalnego krajobrazu wszyscy raźno wymaszerowali dalej, zabierając swoich rannych i poległych. W dalszej drodze byliście nieniepokojeni, jeśli już, to rzadko i co najwyżej przez kilku Nordów, którzy nie mogli nic zdziałać, więc prędko, jeszcze przed nastaniem zmroku, trafiliście do Twego nowego domu, czyli kompleksu krasnoludzkich osiedli i kopalń w lokalnych górach.
-
Vader0PL
Mag
‐Nie wkurzaj maga, który też należy do was, strażniku. I powinniście zostać wszyscy straceni za to, że Nordowie krążyli po okolicy i stanowili zagrożenie dla was. Zwłaszcza, jeżeli są na tyle głupi, żeby pojmać maga.Krasnolud
Korzystając z okazji rozejrzał się po tym wszystkim. Chociaż, jak na razie, pewnie tylko stojąc i patrząc to zrobił. -
Kuba1001
Mogłeś tylko przypuszczać, że pod hełmem zmarszczył brwi, ale było to niemal pewne, teraz cała jego poza zdradzała zaciekawienie i zaskoczenie.
‐ Nic mi o tym nie wiadomo… Nordów nie zaobserwowano tu od kilku dni, a nie przypominam sobie, żeby jakiś Mag wychodził stąd w samopas.Wprowadzono Was w głąb górskiego kompleksu, gdzie poczuliście się od razu lepiej, niż na mrozie: Było ciepło i swojsko, tunele w skale oświetlały wiszące na ścianach jaskinie, a z oddali dobiegał dźwięk uderzeń kowalskimi młotami o kowadła. Jeden z przewodników grupy skierował Was do tymczasowej kwatery, wielkiej jaskini, niedawno obrobionej przez kopaczy i górników, ale wyposażonej w ogniska, wywietrzniki oraz stosy futer i skór dla każdego z Was. Większość Krasnoludów od razu wybrała sobie jakieś wygodne skałki i niemalże padła trupem, chrapiąc donośnie.
-
Vader0PL
Mag
Pozwolił sobie, żeby z jego kuli na lasce wydobyło się kilka iskier.
‐Właśnie, nic wam na ten temat nie wiadomo. Nie powinniście dostawać w ogóle żołdu, bo jesteście bezużyteczni. Gdzie jest twój dowódca? Muszę z nim wymienić kilka zdań na temat tego, dlaczego mamy tylu strażników, którzy są zbędni i mogliby w tej chwili spędzać czas daleko od obozu tropiąc Nordów. I możesz dziękować, że sprawdziłem sytuację samotnie, bo w przeciwnym razie mielibyście straty w ludziach.Krasnolud
Oddalił się trochę od reszty, by sprawdzić w spokoju swój sprzęt. -
Kuba1001
Najwidoczniej miał odpowiednio wysoką rangę, żeby nie być przyzwyczajonym do rugania przez byle kogo z góry na dół i najpewniej odpowiedziałby Ci tym samym, jeśli nie czymś gorszym, gdyby nagle wraz z kilkoma innymi Magami oraz żołnierzami obozu nie opuścił jeden z Twoich starych znajomych, poznany jeszcze w Argencie.
‐ Perun? ‐ zapytał jakby sam siebie, nie mogąc uwierzyć. ‐ Perunie Ward, Ty żyjesz! ‐ dodał głośniej, ściągając na siebie i Ciebie uwagę wszystkich wokół.Wszystko w należytym porządku.