Dekapolis
-
Folgar “Piorun” Hunderias
W sumie racja. Skorzystał więc z przerwy i wybrał się na spacer po tunelach.Perun Ward
-Nic, o co mógłbym cię prosić. Zwłaszcza, że muszę zachować dyskrecję wśród nich - wskazał na Krzyżowców. -
Choć większość życia spędziłeś w podróży, na polach bitew lub w kuźni i daleko Ci było do górnika, to jednak jak każdy Krasnolud potrafiłeś dostrzec, że te tunele to był kawał dobrej i solidnej roboty, budowanej przez wiele dekad, a może i pokoleń, stale poszerzanych i pogłębianych. Obecnie skały były nadspodziewanie gładkie i równe, na pewno pomagało to wózkom transportującym urobek, a także dobrze oświetlone licznymi pochodniami. Jednak im dalej, tym tunele były coraz bardziej zaniedbane, eksploatowane z myślą o szybkim wydobyciu minerałów na potrzeby wojny, najpierw aby zaopatrzyć obie walczące strony, a później bardziej na użytek Dekapolis i własny, niż Nordów.
- Wiesz, jak dać mi znać, gdybyś potrzebował drobnej pomocy. - odparła i ucałowała Cię, znikając po chwili w obłoku dymu.
-
Perun Ward
Niech żyją siły demoniczne. Spróbował ponowić swoją wędrówkę do Krzyżowców, by im pomóc. Jakoś.Folgar “Piorun” Hunderias
-No, nieźle, nieźle - mruczał w odpowiedzi. - Szkoda, że końcówka taka przyśpieszona, ale nadal nieźle… -
Pomoc będzie bardziej niż potrzebna, piesi wojownicy, choć świetnie wyszkoleni, w doskonałej jakości pancerzach, z przednią bronią, nie mogli długo walczyć na takim siarczystym mrozie, zwłaszcza otoczeni przez kilkudziesięciu Nordów, może nie tak dobrze uzbrojonych i wyposażonych, ale na pewno nie można im było odmówić umiejętności i woli walki.
- Ano, pewno, że niźle, jak to ja i moje chopy żeśmy robilim. - usłyszałeś zza swoich pleców.
-
Perun Ward
Mógł jakoś użyć resztki magii, jakie mu pozostały?Folgar “Piorun” Hunderias
- Gratuluję więc. - Odwrócił się do swojego rozmówcy. - Folgar jestem. -
Zabić co najwyżej kilku, oszołomić kilkunastu. Albo zwrócić na siebie ich uwagę, może część złapie się na przynętę i spróbuje zabić Maga, we wszystkich starciach z Krzyżowcami Nordowie ponieśli wiele strat właśnie przez Magów takich jak Ty, na pewno wizja skrócenia jednego o głowę będzie kusząca dla wielu.
Był to typowy Krasnolud o popielatej brodzie, odziany w kowalski fartuch. Nie był wojownikiem, przynajmniej nie teraz. Ciężko się bowiem walczy bez rąk. On ich nie miał, stracił obie na wysokości łokcia, ale zrobiono mu stalowe protezy, tak krasnoludzkie, jak się dało: Kilof i młot. Były solidnie wykonane, a przy tym kunsztownie rzeźbione i ozdabiane, jakby miały przez to nieco zrekompensować brak zwykłych dłoni.
- Fundir jestem. Rękę bym Ci podał, na przywitanie, jak nakazuje obyczaj, ale chyba widzisz, że nie mam za bardzo jak. -
Perun Ward
Spróbował więc uderzyć w kilku Nordów impulsem elektrycznym. Wypełnieni testosteronem posiadali zapewne wielkie i skutecznie pracujące serca, a adrenalina również pracowała. No cóż, właśnie po to wysłał w nich impuls. Żeby popsuć im ich serduszka.Folgar “Piorun” Hunderias
- To musi być kawał niezłej historii z tym, co? -
Zabiłeś ich, a gdy padli w konwulsjach na śnieg pokrywający ziemię, nagle, bez jakiegokolwiek powodu (przynajmniej według obserwujących całe zajście), Nordowie byli zdziwieni, a może nawet przerażeni. Dało to ocalałym Krzyżowcom niezbędny czas, aby wyrwać im się i rozpocząć odwrót.
- Można by i tak powiedzieć. Chcesz posłuchać?
-
Perun Ward
Ruszył z nimi, nie widząc konieczności dalszej walki z Nordami.Folgar “Piorun” Hunderias
- Oczywiście, dobra historia lepsza niż złote monety. -
A oni zostali na tyle przetrzebieni, że prędzej pomyślą o ewakuowaniu się stąd, niż próbie dogonienia Was, więc uciekaliście dość sprawnie, a przez brak pościgu dowódca pozwolił na chwilę odpoczynku mniej więcej w połowie drogi do warownego obozowiska Krzyżowców Argentu.
Krasnolud uderzył o siebie swoimi protezami, co miało być pewnie odpowiednikiem zacierania rąk lub klaśnięcia w nie.
- No, takie podejście to siem mnie podoba, rybeńko. Chodź no, o suchym pysku nie będziem przecież gadać, nie? - zapytał i, nie czekając na odpowiedź, ruszył tunelami do swojego domu, jakiejś karczmy czy innego miejsca, gdzie można napić się grzanego piwa, w sam raz po walce w mrozie na zewnątrz i do opowieści. -
Perun Ward
W ten sposób, z takim szczęściem, raczej dotrą do obozowiska cali. Odetchnął ze zmęczenia, nachylając się do przodu i opierając swoje ręce na kolanach. Kostur odłożył obok i tak pewnie był rozładowany.Folgar “Piorun” Hunderias
Ruszył za nim.
- Mam nadzieję, że zdążymy jednak. W końcu tam się biją, a ja jestem jednym z oddziałów. -
Był, owszem, a sporo czasu minie, nim się to zmieni. Podczas postoju nikt nie miał do Ciebie pretensji, ale i nikt nie dziękował Ci za pomoc. Po jakimś czasie wznowiliście marsz i wreszcie wróciliście do warownego obozu.
- A kurwa, bitka jak dobra, to nie uciekniem. Jak tamci na zewnytrz mają dać dupy, to i tak dadzo. My tu wtedy będziem czekać na Nordów, rybeńko, pokrzepieni dobrą historyją i piwskiem.
Po jakimś czasie dotarliście do mieszkania Krasnoluda, dość ciekawego miejsca, które przeoczyłbyś bez trudu, stanowiło bowiem odnogę tunelu i było zasklepione okazałym głazem, który niemalże idealnie pasował do wejścia. Jednak Krasnolud bez trudu wepchnął go do środka i wszedł po nim do swojego lokum. -
Perun Ward
Niewdzięczne dupki, żyli tylko dzięki niemu. Musiał zdać swoją część raportu?Folgar “Piorun” Hunderias
Wszedł za nim.
- Niezły pomysł z wejściem. -
Owszem, wprost powiedział Ci to dowodzący oddziałem Krzyżowiec. Grunt, że drogę do namiotu przełożonego już znałeś.
- Jak chcesz mieć odrobinie spokoju, to inaczej się nie da. - odparł, a Ty zauważyłeś, że mieszkał dość skromnie: W głównej izbie były tylko wyciosane z kamienia ławy, stół i drewniane łóżko przykryte pokaźną ilością skór, a także różnorakie domowe sprzęty. Dalej było wejście do kolejnego pomieszczenia, tym razem bez tarasującego je głazu.
-
Perun Ward
A więc tam ruszył.Folgar “Piorun” Hunderias
Nawet przyjemnie, sam nie był przyzwyczajony do komfortu. Podczas licznych podróży, gdzie to zabijał potwory, często spał pod gołym niebem, lub w grotach. Czasami też na drzewach, co było szczególnie nieprzyjemne.
- Rozumiem, rozumiem. Nic się widocznie od lat nie zmieniło… -
Odnalazłeś go bez trudu, a i straż przed wejściem nie zadawała zbędnych pytań, więc bez trudu wkroczyłeś do środka, gdzie zastałeś komtura, dowódcę całego zgrupowania Krzyżowców Argentu pod Dekapolis.
- Ano, zmieniło, bo jeszcze tak z osiem lat temu to żem miał obie ręce, a w nich topór, młot albo kilof, a nie te śmieszne kikuty.
-
Folgar “Piorun” Hunderias
- Z jednej strony ci współczuję, z drugiej wygrywasz chyba bójki w karczmach?Perun Ward
Skłonił się głęboko, zwracając też uwagę komtura na swoją osobę.
- Panie? Mam raport na temat ostatniej misji, na którą zostałem wysłany. -
- Ech, nie te czasu już, teraz to żaden się ze mną bić nie chce, bo im niby honor nie pozwala, bo niby ja za szanowny jestem. Gadanie. Taki sam ze mnie Krasnolud, jak z Ciebie, tylko że ja mam więcej stali i żelaza w sobie.
Mężczyzna skinął Ci głową, właściwie to przede wszystkim tego oczekując, gdy polecił Ci stawić się w swoim namiocie.
-
Folgar “Piorun” Hunderias
-Krasnoludem się żyje i umiera, stare hasło, co nie?Perun Ward
- Zjawiliśmy się na miejscu akcji bez większych problemów. Udało nam się zaskoczyć Nordów zabijając kilku z nich. Nasi się następnie związali walką z nimi, jednakże pojawiły się pewne problemy związane z samymi Nordami. Mocno uszkodzili nasze siły, jednakże udało się ich pokonać, chociaż nie obyło się bez strat w ludziach. Osobiście walkę zakończyłem wyczerpany i niezdolny do używania kolejnych zaklęć. -
- No niby ta… Idź no i przynieś trochę miodu i kufli z tamtej szafki, to opowiem Ci historię, jak straciłem dłonie.
- Coś jeszcze? - zapytał, jakby sam raport go zadowolił, ale przeczuwał, że możesz wiedzieć coś, czego jeszcze nie powiedziałeś na ten temat.