Haxenn
-
Leroy Jenkins
Wiele w tej sprawie zrobić nie mógł, oprócz przemilczenia sprawy, gdy wróci do towarzyszy. O ile uda mu się wrócić. Dlatego jak na razie udał się dalej licząc na to, że sumienie nie będzie go zbytnio gryzło. Jeżeli skupi się na swoim zadaniu, pójdzie lepiej, bo i lżej. -
W dalszej drodze odprowadzały Cię odbijające się echem od ścian tunelu wrzaski katowanego Elfa i świst bicza. Dalsza podróż przebiegła spokojnie, gdy trafiłeś na koniec tunelu, a wedle mapy, musiałeś iść naprzód jeszcze około stu lub więcej metrów.
-
Leroy Jenkins
-No, to rodzi pewien problem.
Rozejrzał się. -
Wszędzie wokół był tunel, a w tym miejscu nic nie świadczyło, że trwają tu intensywne prace nad dalszym kopaniem, żadnych narzędzi, taczek, niewolników czy nadzorców. Bocznych odnóg też brak, byłeś tu całkiem sam i musiałbyś się cofnąć, żeby z kimś o tym porozmawiać.
-
Leroy Jenkins
Warto więc kogoś do tego poszukać, co też spróbował zrobić. -
Drowów było tu multum, od strażników uzbrojonych w kusze, jatagany i trójzęby, przez nadzorców niewolników z batami o rozgałęzionych końcach, zaopatrzonych w twarde rzemienie lub metalowe kulki czy haki, na innych, bez wyraźnych atrybutów, skończywszy. Byli też oczywiście niewolnicy z wielu różnych ras, ale ich raczej nie ma co zagadywać o Twój problem.
-
Leroy Jenkins
Podszedł do jednego z Drowów.
-Przepraszam? Mogę zająć chwilkę? -
Trafiłeś na nadzorcę, który nie miał aktualnie żadnej roboty na głowie, ale i tak obdarzył Cię pogardliwym spojrzeniem, pewnie dlatego, że nie byłeś Drowem. W sumie, to pewnie gdyby nie brak łańcuchów i wygląd, przez który ciężko pomylić Cię z niewolnikiem, dostałbyś teraz batem, ale tak Mroczny Elf zdecydował się powstrzymać.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? -
Leroy Jenkins
- Jenkins jestem, sir. - Odparł, całkiem szczerze zresztą. - Otrzymałem pozwolenie na zlokalizowanie przedmiotu, do którego prowadzi mapa… nie, nie skarb, jedynie klucz do skarbu… ale okazało się, że nie ma dalszej drogi. Otóż po prostu jeszcze nikt tam tunelu jeszcze nie wykopał. -
- Nawet gdybym Ci uwierzył, a wierzę, bo innego wyjaśnienia, niż przyzwolenie innych Drowów, abyś się tu znajdował, nie mogę znaleźć, to uważasz, że rozkażę tylko dla Ciebie kopać tunel tam, gdzie nie widzę takiej potrzeby?
-
Leroy Jenkins
- No cóż, nie wymagam tego, jednakże wierzę, że im dłużej tutaj jestem, tym bardziej przeszkadzam, a po zabraniu z tego miejsca tego, co jest potrzebne, miałem ruszyć z innymi Drowami dalej, po kolejny element układanki. -
To informacja, zwłaszcza jej ostatnie słowa, kupiła Ci nieco jego uwagi. Może i nie rozkazał kopać tunelu, ale nie kazał Ci się też wynosić.
- Masz świadomość, że prace mogą ciągnąć się całymi dniami lub nawet dłużej, prawda? -
Leroy Jenkins
- Zdaję sobie z tego sprawę - odparł. - I mogę poczekać, bo bez tego nie mam jak ruszyć dalej, bo nie wiem gdzie. -
- Przedyskutuję to z moim panem. A teraz odejdź i czekaj gdzieś w pobliżu kopalni, a otrzymasz odpowiedź.
-
Leroy Jenkins
- Przy wejściu do kopalni, czy trochę dalej? -
- W pobliżu. - odparł Elf, a po tonie jego głosu, czuć było, że coraz bardziej irytuje go rozmowa z Tobą.
-
Leroy Jenkins
Pokiwał głową, a następnie się tam udał. -
Udało Ci się opuścić kopalnię, a po tym, co tam zobaczyłeś, powierzchnia była dość miłą odmianą od ciasnych, dusznych, pełnych bólu jęków, tuneli. Choć wszędzie wokół były Drowy i ich niewolnicy, to utrudniało poczucie się jak u siebie.
-
Leroy Jenkins
Na chwilę obecną pozostało mu jednak czekać i liczyć na to, że jego towarzysze jeszcze wierzą w jego powrót w formie żywej istoty rozumnej. -
Choć Twoje rewelacje mogłyby rozbudzić wyobraźnię i chciwość niejednego Mrocznego Elfa, to jednak trzeba im przyznać, że nie rzucili się do Ciebie drzwiami i oknami. Przetrzymali Cię blisko dwie godziny, gdy zjawili się dwa zbrojni, z których jeden poinformował Cię, że zabiorą Cię do gubernatora miasta i tej konkretnej prowincji Księstwa Pajęczej Królowej, jedynej osoby, która byłaby w stanie udzielić Ci realnego wsparcia w poszukiwaniach kolejnego fragmentu układanki.