Wojsko pochowało martwych, kończyło palić truchła Goblinów, a także wystawiło straże, ustawiło polowe fortyfikacje i zaczęło biesiadę. Wszyscy jedzą, piją, grają w karty, piją, tłuką się po mordach, piją i… A no tak: Piją.
Czyli robią to co krasnoludy potrafią robić najlepiej, i to dobrze . Niech sobie wypoczną . Skierował się do swego namiotu, siedziby czy jakiegokolwiek miejsca gdzie dostrzegł Thana lub Thorgrima .
‐ Nie mam niczegokolwiek przeciw temu . W takim razie ruszam do swojego pokoju .‐ pożegnał się z Krasnoludem i ruszył do swojego pokoju po czym od razu, w pancerzu położył się w śpiworze, łóżku, hamaku czy cokolwiek tam miał ‐.
Zasnąłeś w całkiem wygodnym hamaku, lecz hulanka Krasnoludów trwała jeszcze dobrych kilka godzin.
Obudziłeś się następnego dnia, choć nie mogłeś być tego całkowicie pewny. Ciężko było zliczyć upływ czasu pod ziemią. Ale tak czy siak wstałeś.
Idąc tak i idąc widziałeś żołnierzy na wartach czy patrolach, lub tych wypoczywających po wczorajszej biesiadzie. Nagle usłyszałeś krzyk jednego z żołnierzy. Nie krzyk przerażenia, który wywołałby atak Goblinów, lecz okrzyk radości.
Kolumna powoli ruszyła w kierunku miasta. Przewoziła zapasy jedzenia i wód… wody, a także broń, bełty, amunicję do balist, same balisty i kilkudziesięciu kolejnych żołnierzy.