Miasto Rark'Kark
-
- A wiesz, że sam nie wiem? - odparł, wypluwając z ust nieco krwi i zębów. - Nażarłem się, to walnąłem sobie jednego browarka, drugiego… Tak po dziesiątym pojawili się oni, a ja akurat zamówiłem coś mocniejszego. Trzeźwy zrobiłem się dopiero wtedy, gdy dostałem pierwszy raz w mordę, a potem już poszłooo.
-
Kovl JanuSeski
-A, no to dobrze, że wygraliśmy, bo nas by jeszcze o coś oskarżyli. - Otarł swoją twarz, by nie było widać na niej większych śladów bójki. -
I tak będziesz musiał ją umyć, aby pozbyć się śladów krwi, a także nadstawić sobie złamany nos lub poprosić kogoś, aby zrobił to za Ciebie.
- Historię piszą zwycięzcy. - przyznał Ci Szary Krasnolud. - Ech, kurwa, nie wiem jak Tobie, ale mi po tym mordobiciu strasznie zaschło w pysku. -
Kovl JanuSeski
-Myślę, że ci agresorzy powinni ponieść koszty wygranych.
Sprawdził, czy mają przy sobie złoto. -
Jeśli mieli, to nie mieli zamiaru Wam oddać, bo choć pobici, to wytoczyli się z karczmy o własnych siłach lub zostali z niej wyniesieni przez kompanów.
-
Kovl JanuSeski
Oczywiście taki przypadek jak Kovl skomentował sytuację z wyniesieniem ciał z karczmy, zanim sam zdążył je obrobić.
- Szczurki jednak z nich, co nie? -
- Zobaczysz, tak się jeszcze obłowimy, że nam tych kilku monet nie będzie w ogóle szkoda.
-
Kovl JanuSeski
- Mógłbym mieć miliony złotych monet - odpowiedział. - Ale miliony złotych monet plus kilka to nadal więcej.
Zaśmiał się z tego słabego żartu, po czym spróbował nastawić sobie nos. -
Typowo krasnoludzkie poczucie humoru, identyczne w wielu aspektach tak u tych podziemnych, jak i powierzchownych, jednak trafiło do niego, bo parsknął śmiechem, co brzmiało dość śmiesznie, gdy robił to z ubytkami w uzębieniu.
Bolało jak cholera, ale to chyba znaczy, że się udało. Nic tylko zmyć krew i będzie jak nowy. -
Kovl JanuSeski
Zrobi to później, jak znajdzie źródełko wody. Darmowej, w końcu nie będzie płacił złotem za zmycie krwi z twarzy. -
Karczmarz był raczej przyzwyczajony do bójek, nawet tych, w których lała się krew, więc pojawił się z wiadrem wody i mopem, którym ścierał co większe plamy oraz wymiatał wybite zęby.
- Na zapleczu masz misę. - powiedział, gdy szybko ocenił Twój stan. - Tylko nie ufajdaj mi całej karczmy. -
Kovl JanuSeski
Pokiwał głową i tam się udał. -
Poszło raczej szybko i sprawnie, a krzywy nos do końca życia będzie przypominać Ci o tej karczemnej bójce, ani pierwszej, ani ostatniej, choć zawsze możesz komuś wcisnąć kit, że to tak naprawdę sprawka jakichś jaskiniowych potworków, Orków, Goblinów, Skavenów czy Koboldów.
-
Kovl JanuSeski
Ależ naturalnie, w końcu nos został mu złamany w wyniku uderzenia młota przez jednego z nowych mutantów Skavenów, czyli czterorękiego szczura zagłady, który miał zostać wysłany w celu zniszczenia Battlehammer. -
//Przyspieszamy jakoś akcję czy masz tu coś jeszcze do zrobienia?//
-
///Przyśpieszamy.///
-
Choć miastu daleko było do tych, jakie postawiły Szare Krasnoludy, w końcu to dzieło goblińskich dłoni, na których swoje budowle wznieśli Wasi powierzchniowi krewniacy, to jednak opuszczałeś je z pewnym smutkiem czy sentymentem, mając świadomość, że choćby najnędzniejszy pokój w karczmie był lepszy od powrotu do groźnego i niezbadanego Podmroku. Jednak musieliście się tam udać, ponownie zaopatrzeni w duże zapasy wody, alkoholu i prowiantu na drogę, a także dwa artefakty: Tobie przypadła migdałowa, gustownie zdobiona i miejscami pozłacana tarcza, zaś Twemu kompanowi wykonany w podobny sposób pancerz. Wedle jego zapewnień, miały one zapewnić Wam niezbędną ochronę, która pozwoli zabić Widmowego Smoka w jego leżu, a potem zagarnąć jego łupy i ustawić się do końca życia. Bądź przepuścić wszystko w jedną noc, na kobiety, alkohol, karty i kości.
//Twój post tutaj i tak byłby tylko kontrolny i miałby dopełnić formalności, więc bez tego zmieniam temat znowu na Podmrok. Zacznę, gdy będziesz na miejscu.//