Imalin
-
//Chcesz sobie zwerbować jeszcze jakąś bandę straceńców czy płyniesz sam?//
Przybyłeś do miasta bez żadnych trudności, choć po nużącej podróży. Do środka wpuszczono Was bez większych problemów, nie musiałeś się nawet legitymować przed miejską strażą, wszystkim zajął się Hobbit.
- Mam załatwić za Ciebie papierkową robotę? - zagadnął, wskazując na jakiś budynek przy bramie, nieopodal koszar miejskiej straży. -
///Pewnie trzeba uzupełnić braki, co nie?///
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi.
-Gdybyś mógł, byłbym wdzięczny. -
//W załodze, tak. I może nająć innych kapitanów, tutaj miałbym kilku ciekawych NPC.//
Pokiwał głową i ruszył do owego budynku sam.
- Nie boisz się, że nas jakoś orżnie? - zagadnął Cię cicho kusznik, towarzyszący Ci od samego rozbójniczego fortu bandyta. -
///No to widocznie zrobimy po twojemu.///
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi.
-Wręcz przeciwnie, byłbym pod wrażeniem.
///Jest jakieś 5% szans na to, że druh z piosenki “ty druha we mnie masz” może zdradzić./// -
//To działaj.//
- Jak na moje to każdy z tej całej Gildii kombinuje tylko, jak zarobić więcej, chociaż i tak zarabiają od cholery, więc lepiej patrzeć im na ręce… Wiem, po co to robimy, ale jak przywieziemy trochę złota dla szefa, to też powinien się ucieszyć, nie? A na pewno bardziej, niż gdybyśmy go nie przywieźli.
-
Severus Slitch
Nie nakazał jeszcze odpłynąć z portu, samemu schodząc na brzeg. Do tak ważnego dla Cesarstwa zadania powinien uzupełnić braki w załodze, a nawet namówić innych kapitanów, żeby mu towarzyszyli. Po drodze zastanawiał się, gdzie też mógłby ich znaleźć, no bo przecież nie w karczmie.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi.
-Owszem, zgadzam się z tym. Lecz pamiętaj o najważniejszych rzeczach, które wcale nie skupiają się na złocie. -
Właściwie to portowe karczmy obfitowały w rozmaitych awanturników, którzy chętnie zaciągną się na Twój okręt. Kapitanów również mógłbyś tam znaleźć, o ile wybierzesz się do tych, które miały tu jakąkolwiek renomę, co ktoś spoza samego miasta, jak Ty, mógłby rozpoznać tym, że są czyste wewnątrz i na zewnątrz, nie śmierdzą tanim winem, rybami i tym podobnymi, a także mają jakieś specyficzne nazwy.
- Oddałby całe złoto świata, żeby wbić topór w łeb temu, który nam to zrobił.
-
Severus Slitch
Poszukał więc takowych.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi.
-Może będziesz miał okazję. -
//Których najpierw?//
//Tu miał na myśli krasnoludzkiego herszta bandy, nie siebie.//
- Taaa… My też będziemy mieli. Zanim to wszystko sprzedamy, pewnie zostaniemy tu na kilka dni. Hobbity lubią dobrze jeść i pić, spróbujesz wtedy coś od niego wyciągnąć? My też możemy spróbować dowiedzieć się czegoś od jego obstawy. -
///Może najpierw Charn Deudrmont, później nie obraziłbym się, gdyby dołączył Kapitan Zielonoskóry… a, mówisz o karczmach. ///
Severus Slitch
Swoich sił spróbował na początku w jakiejś zwykłej karczmie, ale prezentującej sobą jakąś jakość. Potrzebował załogantów do uzupełnienia braków.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi.
-Dobry pomysł, skorzystam z tego. -
Karczma położona na nadbrzeżu miała tylko jedną klientelę, czyli wilki morskie. Było ich tu łącznie około pięćdziesięciu, przedstawicieli wielu ras, ale prawie wyłącznie mężczyzn, kobiety na pokładzie przynosiły bowiem pecha. Niektórzy byli zwykłymi handlarzami, ale reszta wyglądała na takich, jakich potrzebujesz: Uzbrojonych po zęby, z bliznami i szramami po licznych walkach, zaciętym wyrazem twarzy. Prawdziwi najemnicy, kaprzy w służbie miasta lub Cesarstwa, łowcy piratów i tym podobni.
Skinął głową i wrócił do Orka, tam gdzie jego miejsce, czyli pośród innych najemników, bo Hobbit właśnie wrócił.
- Niedaleko jest karczma należąca do Gildii. Chyba największa i najlepsza w mieście, nie powinno być problemów z zakwaterowaniem. - powiedział do Ciebie i zamilknął na chwilę. - O czym rozmawiałeś ze swoim najemnikiem? -
Severus Slitch
W pierwszej kolejności podszedł do barmana, nie zamierzał zaczynać z wejścia.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi.
- Nie uwierzysz mi przyjacielu, chociażbym otrzymałbym nawet potwierdzenie w tej sprawie od najwyższych władz tego państwa! Ale, jeżeli potrafisz zachować tajemnicę, to mogę ci zdradzić. - Nachylił się tak, żeby słyszał go tylko Hobbit, nikt więcej. - Zapytał się, czy gdyby zniknąłby na jakiś czas w burdelu, to czy by mi to przeszkadzało. -
- Co podać? - zagadnął Cię pełniący tę funkcję Krasnolud. Jak mogłeś zauważyć, stał na niewielkiej beczce, bez tego tylko jego głowa wystawałaby nad ladę, w najlepszym przypadku.
Niziołek początkowo był zdziwiony Twoimi słowami, ale gdy przeszedłeś do puenty, zaśmiał się serdecznie, klepiąc się po wydatnym brzuszysku.
- Prawie jakbym słyszał moich najemników przy każdym postoju w większym mieście. Ci to są jednak wszyscy tacy sami, psy wojny… Twój człowiek, Twoja sprawa, ale nie będzie on nam chyba potrzebny. Moi ludzie w zupełności wystarczą do ochrony naszego dobytku, a i tak rozstawimy się na targu dopiero jutro, jeszcze o świcie, teraz pewnie nie ma już miejsc, a jeśli są to raczej kiepskie. -
Severus Slitch
- Bardziej zastanawiam się, czy mógłbym rzucić ogłoszenie.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
- Więc pewnie się ucieszy, jeżeli się zdecyduje. Wiesz, jak to jest. Mówią, że zrobią, a później nie robią. -
- Byle nie matrymonialne, takich miałem tu już dość.
Pokiwał głową, a po chwili podróży ulicami miasta znaleźliście się pod wspomnianą przez Hobbita karczmą, “Pod Hebanową Galerą”, która już samym wyglądem zewnętrznym mogłaby ugruntować swoją pozycję jako najlepszego przybytku tego typu w całym mieście. Nic dziwnego, skoro stoi za tym kapitał Gildii Kupców…
-
Severus Slitch
Pokiwał głową, zgadzając się, po czym się odwrócił do reszty. Zaczął, dosyć głośno.
- Czy mógłbym takim wilkom morskim, jak wam, wzbudzić zainteresowanie?Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Takie to już było życie.
- No, tutaj pokoje to muszą być znacznie lepsze, niż przy przydrożnej karczmie. -
Ciężko było Ci przekrzyczeć panujący w karczmie zgiełk i hałas, miałeś nawet wrażenie, że niektórzy umyślnie mówią teraz lub śpiewają szanty dużo głośniej, byleby tylko nie dać Ci dojść do głosu. Jednakże osoby siedzące przy kilku najbliższych stolikach zwróciły na Ciebie uwagę.
Hobbit pokiwał głową i zatarł ręce, nie mógł się pewnie doczekać, aż wreszcie będzie mógł odpocząć w jakichś porządnych warunkach, nie to co podczas podróży z siedziby gildii do miasta. Wydał kilka krótkich poleceń swoim ludziom i sam wszedł do karczmy.
-
Severus Slitch
Na szczęście umiał mówić głośno i wyraźnie, koniec końców wydawał rozkazy załodze nawet podczas gwałtownych sztormów. Bez tego by nie przeżyli.
- Znajduje się okazja, tuż przed wami, żebyście się wzbogacili i chodzili z kieszeniami pełnymi złota i innych drogocennych materiałów, a nawet, jeżeli taka jest wasza wola, możecie kupić złoty bar barmanowi. Pytanie jest tylko jedno. Który z was jest na tyle odważny, żeby zaatakować okręty Nordów z towarami, które zdobyli podczas wojny?Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Ruszył za nim, w wiadomym celu. -
- Bij Norda skurwysyna! - wydarło się z jednego ze stolików, przy którym zasiadały same Krasnoludy, łącznie sześciu brodaczy. Ten który to krzyknął, dla podkreślenia swoich słów wbił jeszcze swój dwuręczny topór w stół, roztrzaskując go na dwie części.
Sądząc po wyrazie twarzy innych, nie znajdziesz tu wielu chętnych, ale kilku wciąż się waha, bo z jednej strony jest wizja wielkich łupów, a z innej śmierć w walce z groźnymi wojownikami z mroźnego południa. Masz jeszcze okazję, żeby przekonać garstkę tych niezdecydowanych.Hobbit mógł mówić, co chciał, Ty musiałeś zobaczyć to na własne oczy, żeby uwierzyć. W życiu zatrzymałeś się w niejednej karczmie, od tych w rodzimym Gilgasz, przez te Linest czy rozmaite przydrożne przybytki, gdzie musiałeś odpocząć podczas podróży. Jednak tutaj… Tamte karczmy do fundamentów tej nie dorastały. Sam parter był dwukrotnie większy od tego, jaki zwykle spotykałeś. Stoliki i stoły były większe, a krzesła wygodniejsze, wszystkie meble wykonane z wysokogatunkowego drewna. Kontuar, stojący za nim barman i szafka pełna alkoholi były raczej niezmienne, ale pewnym jest, że znajdziesz tu najlepsze trunki z całego kontynentu. Albo kontynentów. Były też osobne stoliki do gry w kości i karty. Z kuchni unosiły się smakowite wonie różnorakich potraw, o wiele lepszych, niż jakieś tam pieczenie, gulasze i inne tego typu przysmaki, którymi zwykle się raczyłeś. Klientela też był na poziomie, ale nie ma co się dziwić, to pracownicy Gildii Kupców. Dopełniała tego obsługa, czyli zgrabne i bardzo urodziwe kelnerki w kusych uniformach, podkreślających to i owo, głównie kobiety i Elfki, a także ochroniarze i strażnicy rozmaitych ras, pilnujący porządku. Były też schody prowadzące na piętro oraz drzwi do kuchni, piwnicy i osobnego pomieszczenia, sądząc po dźwięku toastów, sprośnych śpiewów i mordobicia od czasu do czasu, tam stołowała się część najemników w służbie zgromadzonych tu kupców.
-
Severus Slitch
- Można się spodziewać walki, jednakże nie powinno być jej dużo - kontynuował. - Jesteśmy w stanie poważnie uszkodzić okręty, na których trzymają swoich wojowników, a następnie uderzyć w ich statki z łupami. Na takich nie ma dużo straży, gdyż nie mogłyby wtedy transportować całych gór łupów, które zdobyli na nas. Wystarczy spojrzeć! To takie same ryzyko, co zatrudnienie pracownika w swojej pracy, a nie jak pójście na wojnę z łyżką!Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Rozejrzał się.
- Na prawdę bardzo ładnie się prezentuje, to trzeba przyznać. Szkoda, że nie mam porównania z taką klasą! - Tutaj wskazał na głowę, dając do zrozumienia, że nie pamięta żadnych innych placówek tego typu.