Imalin
-
Severus Slitch
- Można się spodziewać walki, jednakże nie powinno być jej dużo - kontynuował. - Jesteśmy w stanie poważnie uszkodzić okręty, na których trzymają swoich wojowników, a następnie uderzyć w ich statki z łupami. Na takich nie ma dużo straży, gdyż nie mogłyby wtedy transportować całych gór łupów, które zdobyli na nas. Wystarczy spojrzeć! To takie same ryzyko, co zatrudnienie pracownika w swojej pracy, a nie jak pójście na wojnę z łyżką!Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Rozejrzał się.
- Na prawdę bardzo ładnie się prezentuje, to trzeba przyznać. Szkoda, że nie mam porównania z taką klasą! - Tutaj wskazał na głowę, dając do zrozumienia, że nie pamięta żadnych innych placówek tego typu. -
- Bratko mnie te skurwesyny ubili, jak żeśmy pod Dekapolem jeszcze walczyli. Ja to pójdę i nawet za darmo bym mógł toporzyskiem machać, daj tylko, kapitańciu, piwa i żarcia, żeby mnie siła nie opuściła. - powiedział Krasnolud, który przed chwilą zniszczył karczemny mebel, a pięciu jego kompanów dołączyło do niego, dając Ci tuzin niewysokiego, ale silnego, bitnego i doświadczonego, brodatego żołnierza. Niestety, reszta rekrutów nie zapowiada się równie dobrze, było ich co prawda więcej, bo ośmiu, ale wszyscy wyglądali na typowych rzezimieszków, których skusiły jedynie łupy i przed którymi dobrze by było trzymać wszystko, co cenne, pod kluczem.
Hobbit zaśmiał się, klepiąc Cię po plecach, a później ruszył wprost do kontuaru. Jak na typowego przedstawiciela swojej rasy przystało, gdy mógł wreszcie zjeść ciepły i bardzo obfity posiłek, z dodatkiem piwa, fajkowego ziela i muzyki, wszystko i wszyscy inni schodziło na dalszy plan.
-
Severus Slitch
Takie przypadki zawsze umierają dosyć szybko, bo nie trzymają się zasad, ale Severus wiedział, że będzie musiał uważać na swoje własności. Wyciągnął kałamarz, pióro i papier.
- Chętnych proszę o wpisanie się na listę. Po tym udamy się do mojego okrętu.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Sam też postanowił mu dotrzymać towarzystwa, chociaż po trochę obawiał się zawyżonych cen tego lokalu. -
Tak jak mogłeś się spodziewać, jedynie Krasnoludy były piśmienne, więc gdy postawili grube i niemalże kwadratowe litery swego pisma na papierze, pozostali ograniczyli się do narysowania iksów czy tym podobnych znaków.
Cena za luksusy nigdy nie jest niska. Tutaj zaś nie było cennika, więc o wszystko musisz wypytać karczmarza, który akurat skończył obsługiwać Hobbita, najwidoczniej był tu stałym klientem, skoro mieszek złota i krótkie “To co zawsze” wystarczyło za minuty rozmawiania o cenach i szczegółach zamówienia.
-
Severus Slitch
- Jeżeli formalności mamy już za sobą, to proszę za mną - powiedział, zwijając pergamin. - Pora zaprezentować wam Siega.
Po tej krótkiej prezentacji udał się ku wyjściu, licząc na to, że reszta pójdzie za nim.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
W zamyśleniu wyciągnął swoją sakiewkę i spróbował wyrównać jego wielkość z tym, co przed chwilą dał Hobbit. I jeżeli jeszcze był gdzieś obok, zwrócił się do niego.
- Jeżeli zamówię to, co ty, to uznasz to za nietaktowne? -
Udali się na miejsce, a na wszystkich okręt wzbudził niemałe wrażenie, ale to pewnie dlatego, że nie widzieli w życiu ich zbyt wiele.
- O ile dasz radę tyle zjeść to nie. - odparł i udał się do jednego ze stolików w tej części karczmy, gdzie przesiadywali najbardziej prominentni członkowie Gildii Kupców.
-
Severus Slitch
Może i była taka prawda. Jednak, pozostało mu zebrać drużynę nowych marynarzy na Siega, po czym przekazał ich w ręce pierwszego oficera, który miał się nimi już zająć. Samemu udał się do sternika.
- Wszystko gra? Możemy ruszać przeciwko Nordom?Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Przemyślał sprawę, po czym zamówił połowę tego, co Hobbit. A przynajmniej takie złożył zamówienie, na koniec kładąc sakiewkę na blacie. Samo zamówienie zakończył słowami, że:
- Jeżeli coś schrzaniłem, to wybacz. Jeszcze mnie męczy ten uraz w głowę. -
- Jeśli ten staruch nie spartaczył roboty i wszystko jest tak cacy, jak mówił, to jak najbardziej. - odparł, a wcześniej pierwszy oficer mruknął coś o losie gorszym od śmierci, gdy dostał pod swoją opiekę kolejną partię szczurów lądowych.
Barman był wyrozumiały, musiał być, jeśli każdy jego klient mógł w jeden dzień wyrzucić go na bruk i zastąpić kimś innym, bardziej uprzejmym. Hobbit, mimo że zamówił więcej, dostał swój posiłek szybciej, ale nie ma co się dziwić, w pozycji Gildii stoi o wiele wyżej od Ciebie i jest tu stałym bywalcem. Tobie zaś przypadło to samo, co jemu, za o połowę mniejszą cenę, czyli duży talerz, w którego poszczególnych częściach była kasza ze schabem, warzywami i sosem śmietanowym, dalej ziemniaki z jakimś ciemnym sosem i polędwiczkami, a do tego miska pełna zupy z warzywami i mięsem, kucharz nie poskąpił Ci “z dna gara”. Do tego kufel piwa i kieliszek wina, na trawienie, pół bochna chleba i dwa udka z kurczaka.
-
Severus Slitch
- No to wypływamy - rzucił rozkaz, a następnie stanął obok sternika, obserwując pokład i własną załogę. To było to. Mógł być szpiegiem, przemytnikiem i czasami zabójcą, ale był w pierwszej kolejności kapitanem. Jego domem był okręt i właśnie tutaj wolał przebywać. Bo ponad wszystko, na lądzie jest chujowo z tymi wszystkimi zasadzkami, pytaniami przy bramie i lichwiarzami. A na otwartych wodach nie dało się go znowu tak łatwo zaskoczyć, bo wszystko dało się zauważyć na horyzoncie, zanim pojawi się to bliżej.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Przypomniały mu się lepsze czasy, kiedy stacjonował w swoim kochanym Gligasz, w sklepie z dywanami. Takie obiadki to były na rodzinnych spotkaniach i chociaż były tylko raz do roku, to i tak czekało się na nie, nawet, jeżeli wydarzyły się zaledwie tydzień temu. Zanim jednak pojedyncza łza spłynęła po policzku szpiega bandytów, to ten zasiadł przy stole i zabrał się za jedzenie, topiąc wspomnienia w ciepłym jedzeniu. -
A więc wypłynęliście.
//Zmiana tematu. Możesz zacząć na swoim brygu.//Mimo sporego apetytu trochę czasu zajęło, nim uporałeś się z zawartością swoich misek i talerzy. Jak zorientowałeś się po krótkim rzuceniu okiem na karczmę, Hobbit skończył już dawno i obecnie pykał z fajki, a gdy Wasz wzrok się spotkał, skinął na Ciebie, abyś podszedł.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Korzystając z zaproszenia, zbliżył się do Hobbita.
- Miejsce jest nieziemskie, z pewnością pozwolę sobie zapełnić nim pustkę w swojej pamięci - zaczął, delikatnie się uśmiechając. -
Pokiwał głową.
- Najlepsza karczma w mieście, bo i Gildię na to stać. - odparł krótko. - Tak jak zresztą na wszystko inne. -
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
- To już tak z ciekawości, na ile Gildia wyceniła stolicę? - zapytał. - Skoro ją stać, to zapewne mogłaby to zrobić, a wizja oczynszowania siedziby władzy… no cóż, ciągle w granicach żartu, ale byłoby to coś wyjątkowego. -
- Czyją? - zapytał Hobbit, szczerząc zęby. Widocznie uznał pytanie za żart, do tego żart, który niezwykle przypadł mu do gustu.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Również się uśmiechnął.
- Tą z najwyższej półki. Najdroższą. -
- Czyli Axer, jeśli się nie mylę. - odrzekł po chwili namysłu, pocierając tłusty podbródek. - Tak, to raczej byłoby Axer. I mogłoby kosztować więcej złota, niż możesz sobie wyobrazić. Więcej, niż zmieściłoby się w tej karczmie po sam dach. Albo we wszystkich karczmach w tym mieście.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- I naturalnie Gildę stać na Axer? – zapytał, udając niedowierzający ton, szczerze się uśmiechając, domyślając się odpowiedzi. -
- Stać, ale nikt by jej nam nie sprzedał. Z Krasnoludami i tak robi się dobre interesy bez włażenia w ich góry, przynajmniej za bardzo.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- Co racja, to racja. Obstawiam, że zagrożenie też się w tym temacie pojawia? -
- Ciężko robić z kimś interesy, jak w Przełęczy Martwego Orka kręci się wciąż pełno bandytów. A teraz? Odkąd Drowy zaatakowały, nie widziałem już nawet pół karawany z Żelaznych Kuźni czy jakiegokolwiek innego miejsca, czasem tylko jakieś statki z Hunder wpływają do większych portów, takich jak Gilgasz i Imalin, ale zamiast z towarami, przypływają ze złotem i wracają z ładowniami pełnymi najemników.