Zamek hrabiego Dunu
-
- Będziesz mieć na to dostatecznie dużo czasu, nie wymagam pośpiechu czy dotrzymania terminu. Teraz baw się i odpoczywaj, należy Ci się. Tak jak każdemu z Twojej kompanii.
-
Było kiepsko, ale tylko na początku. Po siódmym kielichu wina zacząłeś naprawdę dobrą zabawę, której efekty odczułeś dopiero nad ranem, gdy obudziłeś się w swojej komnacie z pulsującym bólem głowy, mdłościami i dwiema nagimi służkami śpiącymi razem z Tobą.
-
Komnata była wyposażona w bale z ciepłą wodą, miskę z zimną, ręczniki oraz prosty wychodek, z którego nieczystości wpadały wprost do fosy. Dałeś radę dotrzeć aż do niego, gdzie później ulżyłeś żołądkowi. Zwracanie posiłku nigdy nie jest przyjemne, ale dzięki temu poczułeś się nieco lepiej, choć ból głowy Cię nie opuszczał.
-
Miałeś do dyspozycji wszystko, co potrzebne, a poza brudem i potem pozbyłeś się też z siebie odrobiny zmęczenia, gorąca kąpiel relaksowała zawsze, zwłaszcza po ciągłej pracy i życiu w podróży. Gdy wytarłeś się i ubrałeś, Twoja komnata była już pusta.
-
Jedyne, co Ci obecnie mogło zagrozić, to choroby weneryczne, więc jak najbardziej, nic nie stało na przeszkodzie w opuszczeniu komnaty.
-
Roztaczające się wokół mgły utrudniały nieco ocenę, ale z doświadczenia wiedziałeś, że zbierają się one zwykle z samego rana, nie może być więc później. Swoich towarzyszy odnalazłeś przy pomocy jednego ze służących, obecnie byli zajęci śniadaniem i walką z kacem przy stole w niewielkiej sali jadalnej, najpewniej przeznaczonej dla specjalnych gości, takich jak Wy.
-
Parsknął śmiechem, podobnie jak inni. Widać, że nie tylko o Ciebie tak tu zadbano, co na pewno przełoży się na tym większą ochotę Twoich ludzi, aby wykonać kolejne zadanie dla lokalnego hrabiego.
-
Maurycy Septopopiel
Rozpoczął przygotowywanie sobie kanapek. Kilka tutaj, oraz kilka na drogę, chociaż zapewne i jedzenie na drogę otrzyma od hrabiego.
- Jeżeli można, to chciałbym zauważyć, jak bardzo będzie to zadanie dla nas ważne, dlatego też warto dobrze się najeść, by później nie myśleć z pustym brzuchem, bo źle to wychodzi - uśmiechnął się pod nosem, po czym wziął gryza swojej kanapki. -
Im nie trzeba było dwa razy powtarzać, choć pewnie wypili więcej, więc i strawa wchodziła trudniej. Mimo to woleli ją w siebie wmusić teraz, niż żałować później.
- A czego możemy się spodziewać? - zagadnął jeden z najemników, myśląc, że może hrabia omówił z Tobą jakieś szczegóły misji, których nie powiedział wszystkim podczas uczty. -
Maurycy Septopopiel
- Obstawiam, że bandytów - stwierdził. - Nic wielkiego jednak. Obstawiam, że mówimy tutaj o szkodnikach, które uciekają na widok najemników, jak mysz przed kotem. A w razie czego, to są to szczury. Szczur się zbliży, dostanie w pysk i ucieknie. -
- A tak poza tym? Co dokładnie robimy, mamy jakieś wsparcie czy cokolwiek?
-
Widocznie było im to na rękę, bo nie miałeś wątpliwości, że będą wysługiwać się podstawionymi żołnierzami we wszystkim, ograniczając swoją rolę jedynie do wydawania poleceń, jako bardziej doświadczeni. Ale, z drugiej strony, przecież i tak nie powinno Was tu nic napaść, ciężko o coś groźniejszego od wilków tak blisko centrum włości jakiegoś szlachcica, a i nawet o te pewnie tu trudno.