Miasto Imperawes
-
-
Kuba1001
Bulwa, Vader:
Wszystko poszło świetnie. No, prawie. Przywołałeś szczura i kilka owadów, na tym skończyła się Twoja zwierzęca armia wpie**olu. Za to zasłona dymna poszła świetnie, naprawdę! Problem był tylko taki, że Zefirka władała Magią Powietrza na tyle dobrze, że bez problemu rozwiała ją kilkoma rchami. Jakby Twoja sytuacja nie była wystarczająco chjowa, nagle poczułeś dojmujący chłód znikąd, w okolicach serca, aby później odesłać swe zwierzątka i schować z powrotem miecz. Czemu? Może przez tego Polomona. Ach, no tak: Nazwanie Zefirki suką byłoby dobrym pomysłem, gdybyś nie był w takiej sytuacji, teraz to chyba już długo nie pożyjesz, zwłaszcza, że zaczyna inkantację zaklęcia Szybkiego Wiatru, a z tego co słyszałeś, można nim przeciąć nawet skały. Czyli raczej wiadomo, co zrobi z Tobą. -
-
-
Vader0PL
W sumie to chciał go tak zostawić, ale jeszcze za wcześnie na działania tego typu.
A więc zbliżył się do wrogich sobie Zefirów i spróbował uspokoić kobietę.
‐Najmocniej przepraszam Panią za głupotę mego towarzysza. Pozwoli Pani, że go stąd wyrzucę? Nie potrzebujemy w obecnych czasach… zamieszek w przyjaznych sobie miastach. Przy odrobinie szczęścia upokorzy on siebie publicznie, by panią przeprosić. -
Kuba1001
Bulwa:
Haczyk był taki, że mówić mogłeś, ale poruszać się już nie, więc bieg tym bardziej odpada. No, ale słyszałeś chociaż, jak Polom targuje się o swoje życie.
Max:
Barman wzruszył czterema ramionami i nalał Ci do kieliszka fioletowego trunku.
Vader:
‐ To nie będzie konieczne. ‐ odparła z uśmiechem, przerywając inkantację. ‐ Naprawdę nie musicie się trudzić, zabiję go sama. ‐ dodała i wznowiła ją, tym razem szybciej. -
-
-
-
-
-
-
-
-
bulorwas
‐Jeśli ja zdechnę to ty też.
Przypomniał duszy wewnątrz siebie
‐Wiem, że się mocno zmieniłem, ale nie możliwe byś nie słyszała o dawnej egzekucji na byłym strażniku. Wielu zabitych, w tym dwóch podczas procesu. Były adept Brązowej Akademii i osoba o której Bezskrzydły woli zapomnieć. Ale ty jesteś inna niż tamte zepsute Zefiry. Ty masz w sobie moc i chcesz jej używać. Jeśli mnie teraz zabijesz tylko potwierdzisz moje słowa. Wy nawet skazańca nie zabijecie, a ty patrzysz na mnie jakbyś chciała napić się mojej krwi. Dalej, jestem cały odsłonięty.
Teraz użył swojej ostatniej możliwej szansy. Zaczął starać się wyzbywać energii magicznej by wyrwać się z uroku rzuconego na niego przez swego domniemanego sprzymierzeńca. -
-
-
-
-
bulorwas
Podniósł dowolny kieliszek, kufel czy inne gówno z podłogi by rzuć nim w łeb czarodziejki. Najlepiej jakby było kamienne lub metalowe czy chociaż szklane. Zrobił przewrót za jakąś przeszkodę (Najlepiej bar) by ta nie mogła go namierzyć. Wyjął łuk. Ponownie użył magii dziczy, starczy mu szczur czy szerszeń…