Miasto Imperawes
-
-
-
-
-
-
-
bulorwas
‐Jeśli ja zdechnę to ty też.
Przypomniał duszy wewnątrz siebie
‐Wiem, że się mocno zmieniłem, ale nie możliwe byś nie słyszała o dawnej egzekucji na byłym strażniku. Wielu zabitych, w tym dwóch podczas procesu. Były adept Brązowej Akademii i osoba o której Bezskrzydły woli zapomnieć. Ale ty jesteś inna niż tamte zepsute Zefiry. Ty masz w sobie moc i chcesz jej używać. Jeśli mnie teraz zabijesz tylko potwierdzisz moje słowa. Wy nawet skazańca nie zabijecie, a ty patrzysz na mnie jakbyś chciała napić się mojej krwi. Dalej, jestem cały odsłonięty.
Teraz użył swojej ostatniej możliwej szansy. Zaczął starać się wyzbywać energii magicznej by wyrwać się z uroku rzuconego na niego przez swego domniemanego sprzymierzeńca. -
-
-
-
-
bulorwas
Podniósł dowolny kieliszek, kufel czy inne gówno z podłogi by rzuć nim w łeb czarodziejki. Najlepiej jakby było kamienne lub metalowe czy chociaż szklane. Zrobił przewrót za jakąś przeszkodę (Najlepiej bar) by ta nie mogła go namierzyć. Wyjął łuk. Ponownie użył magii dziczy, starczy mu szczur czy szerszeń…
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Najwidoczniej mają to gdzieś. Chyba.
Bulwa:
Rzut szklanym kuflem (jaki debil robi kufle lub kieliszki z drewna czy kamienia?) podziałało, a gdy roztrzaskał się na jej ładnej główce, doprowadził nie tylko do zranienia, ale też do przerwania inkantacji, co skomentowała rykiem zarówno wściekłości, jak i frustracji. Gdy zaś skoczyłeś za bar, nie miałeś nawet szansy napiąć łuku, bowiem polomoński barman chwycił Cię za pomocą wszystkich swoich rąk i konkretnie cisnął na podłogę, z dala od kontuaru.
‐ Lać się poza moim barem! ‐ wrzasnął, chowając parę dłoni pod ladę, jakby chciał stamtąd wyjąć coś, co miałoby Cię zatrzymać, gdybyś skierował swoją broń przeciw niemu. -
-
-
-