Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Sztuka złota. ‐ odparł przebiegle.
Rozejrzał się za innym sprzedawcą.
Brak. Pozostaje zabrać skórę i odejść lub dalej się handlować.
‐Poszukam innego chętnego. Powoli zabrał skórę, by dać trochę czasu handlarzowi do myślenia. Po tym się odwrócił i odszedł.
‐ Dam dwadzieścia! ‐ krzyknął za Tobą, gdy postawiłeś ledwie kilka kroków.
‐75 złota.
‐ Pięćdziesiąt.
‐60.
‐ Pięćdziesiąt pięć.
‐57.
‐ Niech będzie. ‐ powiedział, wyraźnie kapitulując. ‐ Chodź no tu, to dam złoto za to futro.
Położył futro obok niego.
Z ociąganiem i kwaśną miną wręczył Ci też pięćdziesiąt siedem sztuk złota.
Kiwnął głową i poszukał kogoś, komu sprzedałby miecz.
Z racji braku straganu z bronią, najlepiej pójść do jakiegoś kowala, do straży miejskiej, a od biedy i w karczmie może znaleźć się jakiś nabywca.
Poszukał kowala.
Kowal musiał tu być, więc oczywiście był. Stał przed swą kuźnią, obok załadowanego po brzegi swymi wyrobami wozu, oraz rozmawiając z dwoma miejskimi strażnikami.
Strażników nie lubił, więc poczekał, aż odejdą.
I odeszli, a z nimi wóz. Kowal również wrócił do kuźni.
Poszedł do niej.