Miasto Linest
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ My nic o żodnej bestii nie wiemy. ‐ powiedział jakiś stary mężczyzna, mimo że pewnie, to drżącym głosem.
Rafael:
‐ Ładne. ‐ mruknął. ‐ Poezja czy coś?
Vader:
Nasączyłeś ledwie cztery, gdyż resztę przerwało Ci wejście Twojego niedawnego kolegi z gospodarstwa.
Albert:
Zauważyłeś go, ale problemem było to, że on zauważył też Ciebie. Trzeba działać szybko. -
-
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
- ‐ Możemy uznać, że poezja. Ale równie dobrze to po prostu ładnie dobrane słowa. Zależy od punktu widzenia.* ‐ Skinęła pogodnie głową i poprawiła się na krześle.
// Cóż, żadnego infa że moja postać widzi akcję Maga Vadera nie ma więc uznaję że w tym odpisie jeszcze nic nie zauważyła. //
- ‐ Możemy uznać, że poezja. Ale równie dobrze to po prostu ładnie dobrane słowa. Zależy od punktu widzenia.* ‐ Skinęła pogodnie głową i poprawiła się na krześle.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Albert:
No i wybiegłeś. Co dalej?
Vader:
Znalazłeś go niedaleko karczmy.
Max:
‐ Nie wiemy, ale tam we wiosce obok może i cuś wiedzo. A teraz idź no pan stąd.
Rafael:
Chyba Wilkołaki były tu dość powszechne, bowiem jakiś Elf usłyszał chyba o nim i wybiegł z krzykiem karczmy, a wcześniej przybyły mężczyzna ruszył za nim z kuszą w dłoni. Zapowiada się ciekawie, nieprawdaż? -
-
-
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
- ‐ Przepraszam na chwilkę, zaraz wracam. * ‐ Odstawiła kufel z niedopitym miodem uśmiechając się szeroko do karczmarza. Po czym odwróciła się na pięcie i uważając że biegnąc teraz na widoku wszystkich jak pies z wywalonym językiem urazi jej godność użyła magii dymu by wykonać szybki “blink”* (albo i dwa jak jeden nie wystarczy) by opuścić karczmę. Oczywiście uważając na ewentualnych wchodzących. Jak już opuści przybytek (czyli ryzyko urażenia godności spadnie) to zachowując szczególną ostrożność śledzi dziwaczną dwójkę zachowując jednak margines odległości.
//*blink ‐ coś takiego jak wtedy użyłem Rafaelem podczas “pojedynku” z twoim Drowem i jego Panterą. .//
-
-
Kuba1001
Max:
Szczęśliwie były one ułożone jedna obok drugiej, dzięki czemu trafiłeś do niej dość szybko, a fakt, że większość mieszkańców jest na zewnątrz lub w okolicznych polach nastraja pozytywnie, bo może w końcu zdobędziesz jakieś wartościowe informacje.
Vader:
Świetny strzał, ale że w pancerz, to gówno dał.
Albert:
Mag Cię zauważył i wystrzelił z kuszy, szczęśliwie pancerz wziął to na siebie.
Rafael:
Po opuszczeniu karczmy okazało się, że margines odległości wybitnie wielki nie był, bo obu znalazłaś dość niedaleko karczmy. -