Miasto Linest
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Albert:
No i wybiegłeś. Co dalej?
Vader:
Znalazłeś go niedaleko karczmy.
Max:
‐ Nie wiemy, ale tam we wiosce obok może i cuś wiedzo. A teraz idź no pan stąd.
Rafael:
Chyba Wilkołaki były tu dość powszechne, bowiem jakiś Elf usłyszał chyba o nim i wybiegł z krzykiem karczmy, a wcześniej przybyły mężczyzna ruszył za nim z kuszą w dłoni. Zapowiada się ciekawie, nieprawdaż? -
-
-
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
- ‐ Przepraszam na chwilkę, zaraz wracam. * ‐ Odstawiła kufel z niedopitym miodem uśmiechając się szeroko do karczmarza. Po czym odwróciła się na pięcie i uważając że biegnąc teraz na widoku wszystkich jak pies z wywalonym językiem urazi jej godność użyła magii dymu by wykonać szybki “blink”* (albo i dwa jak jeden nie wystarczy) by opuścić karczmę. Oczywiście uważając na ewentualnych wchodzących. Jak już opuści przybytek (czyli ryzyko urażenia godności spadnie) to zachowując szczególną ostrożność śledzi dziwaczną dwójkę zachowując jednak margines odległości.
//*blink ‐ coś takiego jak wtedy użyłem Rafaelem podczas “pojedynku” z twoim Drowem i jego Panterą. .//
-
-
Kuba1001
Max:
Szczęśliwie były one ułożone jedna obok drugiej, dzięki czemu trafiłeś do niej dość szybko, a fakt, że większość mieszkańców jest na zewnątrz lub w okolicznych polach nastraja pozytywnie, bo może w końcu zdobędziesz jakieś wartościowe informacje.
Vader:
Świetny strzał, ale że w pancerz, to gówno dał.
Albert:
Mag Cię zauważył i wystrzelił z kuszy, szczęśliwie pancerz wziął to na siebie.
Rafael:
Po opuszczeniu karczmy okazało się, że margines odległości wybitnie wielki nie był, bo obu znalazłaś dość niedaleko karczmy. -
-
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
Zaciekawiona przyczajam się przy jakieś ścianie nieopodal czy czymś tego rodzaju pozostając w pełnej gotowości by w razie zagrożenia życia ulotnić się za pomocą magii dymu na bezpieczną odległość. Walka zapowiada się ekscytująco i naprawdę warto pooglądać zmaganie dwóch jakże odmiennych stylów. Dziki i nieokrzesany pancerny przeciwko zwinnemu kusznikowi. Znaczy się ‐ tak profilaktycznie odpinam swoje wachlarze. Gorący dzień. -
-
Kuba1001
//Ku*wa, jaki spam, ja pie**olę…//
Zero:
Mapy żadnej nie było, nikt też takowymi nie handlował.
Max:
‐ Ano, może. ‐ odparł, opierając się na widłach i wpatrując się w Ciebie badawczo. ‐ Może i wim coś o bestyji. A może i nie wim.
Rafael:
W okolicy nie było wielu gapiów, a dwaj walczący byli na tyle zaabsorbowani sobą nawzajem, że mieli Cię gdzieś.
Albert:
Gdyby nie unik, teraz miałbyś dwóch Magów w cenie jednego, a dokładniej dwie połówki jednego Maga.
Vader:
Udało się. O włos. Ale udało się! -
-