Miasto Linest
-
Kuba1001
‐ No w centrum. Taki duży budynek, ciężko przegapić.
Skinął głową i odłożył narzędzia, aby później wkroczyć do domu i od razu zaprowadzić Cię do głównej izby, gdzie to było palenisko, nieco skór, futer i trofeów w postaci wypchanych łbów zwierząt na ścianach lub mniejsze, wypchane w całości, czy też poroża i rogi. Poza tym był tu też spory, drewniany stół, a przy nim sześć krzeseł. Z pomieszczenia obok dało się czuć niezwykle smakowity zapach pieczonej dziczyzny.
‐ No to pan tu zaczeka, a ja skoczę do kuchni. ‐ powiedział wójt i tam też zniknął. -
maxmaxi123
Gyolmir
‐ Dziękuję Panu. Żegnam.
Poczekał aż mężczyzna jakoś się z nim pożegna, lub coś takiego, po czym ruszył w stronę wyjścia. Jak już był na ulicy (przyjmując wersję że znalazł się tam bez niespodzianek) ruszył w poszukiwaniu ratuszu.Arion
Kiwnął głową i zaczął przypatrywać się trofeom. No no, wśród trofeów były jakieś pokaźne rozmiary, lub jakieś niezwykłe okazy, jak na przykład biały jeleń? -
-
-
Kuba1001
Prawdopodobnie zmieściliby się tutaj Twoi znacznie więksi współplemieńcy, więc Ty nie miałeś z tym żadnego problemu.
Długo nie czekałeś, gdyż przybył wójt z małżonką, a wraz z nimi posiłek na stole składający się z kubka wina, młodych ziemniaczków ze szczypiorkiem, kiszonej kapusty i sporego kawałka pieczonej dziczyzny.
-
-
-
-
Kuba1001
Było całkiem smaczne, a i Ty czułeś głód po długiej drodze i poszukiwaniach, więc szybko opróżniłeś talerz. Żona wójta zabrała talerze i udała się z nimi do kuchni, zaś on sam zapalił fajkę, aby zrelaksować się nieco po skończonym posiłku.
I w sumie racja, choć przy okazji musiałeś pokonać schody. Ale gdy znalazłeś się na górze i waliłeś wprost przed siebie, zdołałeś natrafić na drzwi prowadzące do jego gabinetu i strzeżone przez dwóch osiłków, choć nie wydawali się tacy silni w porównaniu z Tobą.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
maxmaxi123
Arion
Czyli może się jeszcze rozejrzeć. Wychodzi więc i kieruje się w stronę lasu.Gyolmir
Był lekko zdziwiony obecnością burmistrza, ale trudno. Najwyraźniej źle coś powiedział, albo gabinet burmistrza byłby za mały…
‐ Wolałbym to załatwić w środku, ale skoro już Pan tu jest… są jakieś zadania? Mógłbym przy czymś pomóc.//Odnoszę wrażenie, że ty specjalnie piszesz tak, aby mi pokazać że wybranie największego byczka to był błąd.
-
-