Miasto Linest
-
-
maxmaxi123
Arion
Tylko tyle? Żadnych innych informacji?
Zapytał się, wdrapując się na pobliskie drzewo.Gyolmir
Podszedł więc do lady, znając życie, nawet jak karczmarz z kimś rozmawiał, to na jego widok to pewnie przerwał ze strachu przed nim… czy tam z innego niezrozumiałego dla niego powodu.
‐ Jest tu do picia coś, co nie jest alkoholem? -
Kuba1001
Obstawiam, że jej autor nie miał czasu, aby ją dokończyć.
Po wdrapaniu się na drzewo, to zaczęło trząść się, gdy potwór chwycił je licznymi kończynami i zaczął potrząsać, chcąc albo je powalić, albo zrzucić Cię w dół, wprost do jednej z jego licznych, rozdziawionych paszcz…‐ Znowu Ty? ‐ spytał karczmarz, wręczając Ci napełniony wodą bukłak.
-
maxmaxi123
//Są sąsiadujące drzewa, tak? A jak są, to gęsto rozstawione?
Gyolmir
‐ Tak, ja. Cóż poradzę, że jest tu tak mało miejsc dla wędrowców, w których się mieszczę?
Spytał się retorycznie, łykając wodę na raz.
‐ Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale… można pokój na mniej więcej godzinę? Ale wie Pan, pasujący.
Ostatnie słowa mógł sobie darować, ale chciał mieć pewność, że karczmarz nie wkręci go w ludzki pokój… chociaż z drugiej trony… po co miałby to robić? Przecież zdaję sobie sprawę, jak łatwo mógłby go zgnieść? Ale w sumie… prawo tutaj zobowiązuje, a z tego co się orientował, nie pozwalało ono zabijać karczmarzy. Eh, musiałby je kiedyś przestudiować. Ale to, jak znudzi go teraźniejszy zawód, a on wydaje się póki co ciekawy. -
-
-
-
-
Kuba1001
Bezpieczniej było zdecydowanie skoczyć, bo zejście równało się śmierci w paszczach tego monstrum, jednakże sam skok też nie był dobrą opcją, gdyż obecnie wisisz na jednej z gałęzi, a potwór idzie w Twoim kierunku.
O dziwo, było tu wielu jedzących różne potrawy i raczących się różnymi napojami… To najpewniej dlatego, że byłeś w karczmie.
-
-
Kuba1001
Udało się, co rozwiązało problem upadku w paszcze potwora, acz z drugiej strony w ogóle nie pozwoliło na pozbycie się problemu jakim był sam potwór. Gdy ta cholerna abominacja zauważyła, że nie dosięgnie Cię w zwykły sposób, znów spróbowała przewrócić lub złamać drzewo.
W końcu do karczmy zawitała garść osób, która to od razu wzięła się za zamawianie posiłków lub zajmowanie stolików. W całym tym tłumie wyłowiłeś kogoś w charakterystycznym ubiorze jakim był pancerz miejskiej straży. Po chwili rozglądania się po karczmie, mężczyzna ruszył w Twoim kierunku.
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Typowi miejscy strażnicy: Każdy miał pałkę, choć dowódca miał także sztylet, a także miecze krótkie, tarcze i włócznie. Pocieszające mogło być to, że mieli pewnie za sobą już nieco służby, a do tego nie tak spokojnej, jak na przykład w Hammer.
Strzała przebiła jedną głowę, acz potwór miał ich sporo… Miecz unieszkodliwił kolejną, a tymczasem w boku bestii wylądowały kolejne dwa oszczepy.
-