Miasto Linest
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
‐ Próbowałam mu pomóc, ale rany były zbyt poważne. ‐ Odparła już poważnie zdając sobie sprawę, że drugi raz dzisiejszego dnia popełniła gafę. Wpierw w rozmowie z karczmarzem, teraz w rozmowie ze strażnikami. Chyba wypada z formy.
‐ Czy mogę zabrać dowód ubicia tego potwora? ‐ Zapytała bezpośrednio czując, że to nie pora na słodkie słówka. Trzeba wziąć co trzeba i iść po nagrodę. O ile po drodze nie pojawią się jakieś problemy. -
-
-
Rafael_Rexwent
//
Kuba1001 pisze:
Rafael:
Nie do końca było to ekscytujące, stworzony przez Ciebie dym skutecznie blokował obrazy, a jedynie dźwięki pozostały. Choć po chwili zauważyłaś wypadające z dymu ciało jednego strażnika, a krótko po nim bezgłowe truchło Wilkołaka.Kuba1001 pisze:Rafael:
Zleciało się tylko dwóch więcej, zaś jeśli chodzi o trofeum: Nie, że nie może, a przynajmniej nie ma takiej pewności, dopóki nie spyta jakiegoś strażnika o zgodę.Czyli wychodzi na to, że nie mieli jak zobaczyć kto zadał cios, bo dobiegli dopiero jak już moja postać podeszła do konającego. //
-
Kuba1001
Rafael:
//No do cholery, to są prości strażnicy, na ich logikę to tamten facet zabił Wilkołaka.//
Max:
//A te kolce to jak duże?//‐ Tak, ja też… ‐ mruknął i westchnął głośno, aby zamknąć za sobą drzwi, a po chwili wyjść już nieco lepiej ubrany, z pochodnią w dłoni.
‐ Prowadź, sam muszę to zobaczyć. -
-
-
-
Kuba1001
//Jak dla mnie to takie małe, ale okej.//
Cała akcja się powiodła, wyeliminowałeś połowę, choć nie zabiłeś. Niestety, sztuczka z wgłębieniem nie podziałała.‐ Jak widziałem, też zbieram, ale nie takie ścierwo. ‐ odparł i odwrócił się na pięcie, aby odejść. Widać, że nie mógł już wytrzymać smrodu tego truchła.
-
maxmaxi123
‐ Może chociaż ta krowia?
No to teraz zamach toporem, jak już byłby blisko uderzenia najbliższego, lub paru, to chciałby, aby jakiś kamień z jego torby przyfrunął i pokrył ostrze broni. Następnie w taki oto sposób, dokończyłby uderzenie. Rzecz jasna, cała akcja miała dziać się podczas zamachu bronią.
-
Kuba1001
Nie odpowiedział, więc pewnie nie. W sumie nic dziwnego, nie dość że paskudnie śmierdzi, to jeszcze pewnie rozpadnie się po kilku dniach, skoro ciało zaczęło rozkładać się już teraz.
Udało się, w ten sposób jakiemuś Orkowi łba co prawda nie uciąłeś, ale czachę ma rozwaloną na tyle, że na jedno wychodzi.
-
-
-
maxmaxi123
//Magic!
.
.
.
W ogóle, to już nie pamiętam, po co zadałem to pytanie…//
Arion
Wrócił więc do swojego pokoju, zostawiając głowę obok reszty ciała. Jeżeli po drodze spotkał wójta, to by się go zapytał:
‐ Nie macie jakiś więźniów lub ludzi, których trzeba by stracić? Jeżeli tak, to mógłbyś mi ich rano dać? Związanych, rzecz jasna.Gyolmir
Odrzuciłby więc pancerz w jego kierunku, po czym pobiegłby w jego stronę, wyżynając wrogów dookoła, już normalnym toporem. -
-
maxmaxi123
Arion
//Właściwie to była próba pozyskania dusz, więc raczej głupie nie było, co raczej do niewłaściwej osoby.//
No to poszedł teraz spać do swojego tymczasowego pokoju.Gyolmir
No to zaczął już zwykłym toporem, wymachiwać toporem w kierunku innych wrogów, czasami tworzył średniej wielkości, acz długie aż do głowy, kolce spod ziemi, w zbiorowiskach bandytów. Cały czas, starał się nie rąbać swoich. -
Kuba1001
//Zdecydowanie do niewłaściwej osoby, niby po co trzymać skazańca w takiej wsi? Chłopskie prawo jest proste i to samosąd na miejscu, ewentualnie ścięcie łba siekierą lub powieszenie na drzewie, także było to pytanie głupie.//
Zasnąłeś, budząc się o świcie, jak każdy we wsi, bo liczny inwentarz dał o sobie znać.Swoich to prawie w ogóle nie było, co najmniej wyłapywali tylko kilku bandytów, którzy próbowali uciec, a tak to zostawili walkę Tobie.
-
maxmaxi123
//Ale zawsze mógłby trafić na moment, kiedy mają zostać straceni, bo nie wiem, miejscowy kat chory, albo siekierkę ostrzy, czy tam z innego powodu. Ale w mieście, takie pytanie by przeszło?//
Arion
Zaczął się więc zbierać do miasta, chyba że go z rana zatrzymano. Na przykład, sołtys chciałby aby spożyli razem śniadanie, lub inna sprawa.Gyolmir
//Ilu jeszcze wroga zostało? Zakładając, że ktoś jeszcze żyje. -
-