Miasto Linest
-
-
Kuba1001
Karczmarz odszedł i zajął się realizacją zamówień, piwo przynosząc każdemu po chwili, ale na strawę przyjdzie Wam trochę poczekać.
‐ Nie wiem jak Tobie, ale mi nie uśmiecha się powrót nocą do miasta, zwłaszcza, że słyszałem, o czym mówili ludzie i strażnicy w mieście, a mówili o przynajmniej dwóch Wilkołakach zabitych w okolicy w krótkim czasie, a ja nie mam zamiaru sprawdzać, ile w tym prawdy albo czy jest ich tu więcej. Wilkołakiem też mi niespieszno zostać, a umrzeć to już w ogóle.
-
-
Kuba1001
‐ W takim razie zaczaj się gdzieś albo coś, żebyś mógł użyć Magii, a ja go wywabię.
Pozostali zajęli się w tym czasie piciem i rozmową, ale w końcu każdy z Was otrzymał solidną miskę pełną kaszy, polaną obficie sosem oraz gotowanym i smażonym mięsem wraz z suszonymi grzybami i jakimiś przyprawami. Czy smaczne? Tego jeszcze nie wiesz, ale na pewno jest to posiłek dość sycący i tani, a więc nic dziwnego, że tak liczne zamówili go Twoi kompani.
-
-
-
-
Kuba1001
Pokiwał głową i wykonał polecenie, a po chwili siedziałeś już bezpiecznie na drzewie, na gałęzi, do której, teoretycznie, niedźwiedź chyba nie powinien sięgnąć. Chyba.
‐ Uważasz, że całe życie tylko będziemy zapi***alać? ‐ zapytał zdziwiony Ślicznotka znad swego kufla. ‐ Zlecenia to sprawa drugorzędna w tym mieście, teraz chcemy odpocząć.
-
-
Kuba1001
Pięć metrów, choć są też inne, położone wyżej, ale tam nie masz pewności, że ta aby się pod Tobą nie załamie.
‐ Jakbyś wpadł w jakieś kłopoty to wiesz, gdzie nas szukać.
‐ Jak wpadnie w jakieś kłopoty to będzie martwy. ‐ westchnął Vult. ‐ Pójdę z nim, tak w razie czego, jeśli nie będzie mieć nic przeciwko. -
-
Kuba1001
Nadzieję jest warto mieć zawsze, ale o tym, czy rzeczywiście Elf podoła temu zadaniu możesz przekonać się tylko w jeden sposób…
‐ Zdziwiłbyś się, kiedyś też zabrnęliśmy do takiego sielankowego miasteczka, trochę mniejszego od Linest, a ledwo wyszliśmy cali. ‐ powiedział najemnik, idąc tam z Tobą.
-
-
Vader0PL
Po pewnych przygodach Zielony Mag wrócił do Linest. Z nowym wyposażeniem, jak i z nowym towarzyszem. Zanim jednak dotarł do bram miasta rozejrzał się.
‐Jeżeli tutaj jesteś, Chimero, to czekaj pod tą bramą i nie daj się zobaczyć.Linest… dla takiego handlarza jak on przystanek obowiązkowy. Jednakże nie rozwodził się nad tym, gdyż obowiązek wzywał. Ahlorianie i sprzęt i można wracać do Wioski.
-
Kuba1001
Kebab:
Niezbyt długo, bo niedźwiedź najwidoczniej nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić upierdliwemu intruzowi, toteż szybko opuścił gawrę, udając się pospiesznie za Elfem i psem, którzy to biegli w Twoją stronę.‐ Długo by gadać, może później Ci to rozwinę, ale ogółem chodziło o to, że jeden z nas był cholernie podobny do jakiegoś Nekromanty, więc chłopi chcieli spalić nas na stosie albo ukamienować.
Vader:
Biorąc pod uwagę, że podczas jazdy traktem mijałeś wielu wędrowców, pieszo, na koniach lub wozach, i nie dali po sobie poznać, że dostrzegli monstrum takiego kalibru, to pewnie i teraz jest ukryta wystarczająco dobrze, aby nie ściągnąć ani na siebie, ani na Ciebie żadnych kłopotów.O Ahloran będzie tu pewnie trudno, co mieliby robić tak daleko od Góry? Niemniej, trafiłeś w spokoju pod miejską bramę.
‐ Imię, nazwisko, statu społeczny, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał jeden tak standardowo, jak się dało. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Nie było to niestety tak proste, jak mogłeś przypuszczać, ale chociaż nadszarpnąłeś blisko połowę swoich zapasów energii magicznej, to zdołałeś unieszkodliwić niedźwiedzia na tyle, aby kilka elfickich strzał skończyło resztę.‐ Mają też swoje dobre strony… Raz za jednego dostaliśmy pięć tysięcy złota i zrobiliśmy sobie około miesiąc wolnego.
Vader:
Gildia Kupców podziałała na nich na tyle motywująco, aby nie zagłębiali się w szczegóły i wpuścili Cię do środka bez szemrania.‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał regulaminowo jeden ze strażników, wraz z innym krzyżując włócznie tak, aby uniemożliwić Ci dalszą jazdę.
-
-