Miasto Linest
-
-
-
-
Kuba1001
Pokiwał głową i wykonał polecenie, a po chwili siedziałeś już bezpiecznie na drzewie, na gałęzi, do której, teoretycznie, niedźwiedź chyba nie powinien sięgnąć. Chyba.
‐ Uważasz, że całe życie tylko będziemy zapi***alać? ‐ zapytał zdziwiony Ślicznotka znad swego kufla. ‐ Zlecenia to sprawa drugorzędna w tym mieście, teraz chcemy odpocząć.
-
-
Kuba1001
Pięć metrów, choć są też inne, położone wyżej, ale tam nie masz pewności, że ta aby się pod Tobą nie załamie.
‐ Jakbyś wpadł w jakieś kłopoty to wiesz, gdzie nas szukać.
‐ Jak wpadnie w jakieś kłopoty to będzie martwy. ‐ westchnął Vult. ‐ Pójdę z nim, tak w razie czego, jeśli nie będzie mieć nic przeciwko. -
-
Kuba1001
Nadzieję jest warto mieć zawsze, ale o tym, czy rzeczywiście Elf podoła temu zadaniu możesz przekonać się tylko w jeden sposób…
‐ Zdziwiłbyś się, kiedyś też zabrnęliśmy do takiego sielankowego miasteczka, trochę mniejszego od Linest, a ledwo wyszliśmy cali. ‐ powiedział najemnik, idąc tam z Tobą.
-
-
Vader0PL
Po pewnych przygodach Zielony Mag wrócił do Linest. Z nowym wyposażeniem, jak i z nowym towarzyszem. Zanim jednak dotarł do bram miasta rozejrzał się.
‐Jeżeli tutaj jesteś, Chimero, to czekaj pod tą bramą i nie daj się zobaczyć.Linest… dla takiego handlarza jak on przystanek obowiązkowy. Jednakże nie rozwodził się nad tym, gdyż obowiązek wzywał. Ahlorianie i sprzęt i można wracać do Wioski.
-
Kuba1001
Kebab:
Niezbyt długo, bo niedźwiedź najwidoczniej nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić upierdliwemu intruzowi, toteż szybko opuścił gawrę, udając się pospiesznie za Elfem i psem, którzy to biegli w Twoją stronę.‐ Długo by gadać, może później Ci to rozwinę, ale ogółem chodziło o to, że jeden z nas był cholernie podobny do jakiegoś Nekromanty, więc chłopi chcieli spalić nas na stosie albo ukamienować.
Vader:
Biorąc pod uwagę, że podczas jazdy traktem mijałeś wielu wędrowców, pieszo, na koniach lub wozach, i nie dali po sobie poznać, że dostrzegli monstrum takiego kalibru, to pewnie i teraz jest ukryta wystarczająco dobrze, aby nie ściągnąć ani na siebie, ani na Ciebie żadnych kłopotów.O Ahloran będzie tu pewnie trudno, co mieliby robić tak daleko od Góry? Niemniej, trafiłeś w spokoju pod miejską bramę.
‐ Imię, nazwisko, statu społeczny, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał jeden tak standardowo, jak się dało. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Nie było to niestety tak proste, jak mogłeś przypuszczać, ale chociaż nadszarpnąłeś blisko połowę swoich zapasów energii magicznej, to zdołałeś unieszkodliwić niedźwiedzia na tyle, aby kilka elfickich strzał skończyło resztę.‐ Mają też swoje dobre strony… Raz za jednego dostaliśmy pięć tysięcy złota i zrobiliśmy sobie około miesiąc wolnego.
Vader:
Gildia Kupców podziałała na nich na tyle motywująco, aby nie zagłębiali się w szczegóły i wpuścili Cię do środka bez szemrania.‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał regulaminowo jeden ze strażników, wraz z innym krzyżując włócznie tak, aby uniemożliwić Ci dalszą jazdę.
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Dzięki Tobie i pracy zespołowej. Zejdziesz czy Ci pomóc?‐ Był Nekromantą, terroryzował okoliczną ludność, robił sobie armię ożywionych potworów… Wiesz, to już jest klasyk, a że nie było w pobliżu żadnego Paladyna czy nikogo innego w tym guście, wzięliśmy tę fuchę. Okazało się, że ten Nekromanta był skończonym kretynem, zabiliśmy kilku jego pachołków za pomocą kusz, a później uciekliśmy, a on pognał za nami całą swoją armię. Wtedy Buźka go dorwał, najpierw wpakował mu bełt w okolice serca, a później ściął łeb.
Vader:
Udało Ci się, nie była to wielka metropolia, więc wzrokiem spokojnie mogłeś ogarnąć całe centrum i jego zabudowę, trzy karczmy oraz główny rynek.‐ Jakie odwiedziny? ‐ zapytał mężczyzna podejrzliwie, gdy jeden z jego kompanów zapisał dokładnie wszystko, co powiedziałeś.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Udało się.Gdyby nie fakt, że do miasta nadciągała spora karawana kupców, najpewniej kazałby to sprawdzić, a tak to jedynie machnął ręką, pozwalając wjechać Ci do środka na Maluchu.
Kebab:
Po tej deklaracji zdołaliście jakoś postawić Cię na twardym gruncie.‐ Pięć tysięcy. Ale takie strzały zdarzają się rzadko.