Miasto Linest
- 
-A jeśli nie, to chociaż miejmy nadzieję, że trafiliśmy na moment, gdy zaczął niedawno przygotowywać ją od nowa. 
- 
Nie skomentował tego, może i dobrze, bo karczmarz właśnie wrócił, przekazał już bowiem Wasze zamówienie. Po kilku chwilach znów wyszedł do kuchni, wręczając Wam sztućce i miski pełne parującego, ciepłego i dziwnie pachnącego gulaszu. 
- 
-No to w drogę.- Powiedział do siebie nim nałożył na łyżkę zawartość miski, by ją skonsumować. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Mi? Niewiele. Pytanie jest, co mogę zrobić dla pana w tej chwili.
- 
FD_God: 
 Pachniało dziwnie, smakowało jeszcze dziwniej, ale było nawet smaczne, a na pewno ciepłe i sycące, miła odmiana od podróżnego prowiantu, więc nic dziwnego, że szybko opróżniłeś swoją miskę, która pozostawiona na stole jeszcze parowała.
 Vader:
 - Na razie? Nic. Zakwateruj się, zwiedź miasto i okolicę, pracę zaczniesz od juta.
- 
-Karczmarzu, z czego jest ten gulasz? Takiego jeszcze nigdy nie jadłem. 
- 
- Z mięsa. - odparł, wzruszając ramionami. Jemu pewnie było obojętne, co pichcą jego kucharze, byleby schodziło i nie powodowało jakichś reklamacji, gdy ktoś struje się takim jedzeniem. - A co? Nie pasuje? 
- 
-Nie o to chodzi, zwyczajnie ciekawi mnie jakiego to mięsa użył kucharz, by nadać tej potrawie taki wyjątkowo dobry smak. 
- 
- Zapytaj się kucharza, ja tu nie gotuję. - odparł, widać, że ta rozmowa powoli zaczynała go już drażnić. 
- 
Wzruszył jedynie ramionami, a następnie odwrócił się w stronę reszty karczmy. 
 -Ta panienka.- Rzekł wskazując głową na barda.- Myślisz, że wie gdzie może znajdować się ten łowca?- Dodał spoglądając na swojego wujka.
- 
- Zakładam, że wiele ciekawych rzeczy, o które warto wypytać ją na osobności. - odparł i zarechotał, wracając do jedzenia swojej porcji, której nie pozbył się równie szybko jak Ty. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Pokiwał głową, zgadzając się. W sumie zapoznanie się z miastem mu się przysłuży na przyszłość, także spróbował zrealizować tę część propozycji lekarza.
- 
-Mam nadzieję, że oboje myślimy tylko o interesach.- odpowiedział śmiechem i wstał od lady, by udać się bliżej kobiety, pierw by posłuchać jak dobrze idzie jej gra, a potem kto wie co jeszcze. 
- 
Vader: 
 Opuściłeś jego dom i mogłeś udać się gdziekolwiek tylko chciałeś.
 FD_God:
 Miała bardzo ładny, melodyjny głos, a i na swoich skrzypach całkiem nieźle przygrywała, choć pewnie wielu innych stłoczonych wokół niej klientów zwracało gors swojej uwagi na jej urodę i inne fizyczne przymioty, a nie muzyczne zdolności. Grała jeszcze dobrych kilka minut, a gdy skończyła, zeskoczyła gładko ze stolika i udała się do lady.
- 
Jako że wolał być pierwszym w zawracaniu jej głowy, to zaraz ruszył za nią i ustał obok opierając się łokciem o ladę. 
 -Zgaduję, że dbanie o tak piękny głos wymaga równie dużego spożywania napoi, więc może zechcesz by pierwszy z nich był na mój koszt?- powiedział kładąc na ladzie złotą monetę.
- 
Zaśmiała się perliście, ale przystanęła na Twoją propozycję. 
 - Grywam we wszystkich miejskich karczmach, ale Ciebie nie widziałam nigdy wcześniej. Przybyłeś do miasta niedawno? - zagadnęła, gdy karczmarz postawił przed nią kufel, z którego powoli upiła łyk.
- 
-Cóż, mój żywot nie do końca opiewa w przebywanie gdzieś zbyt długo, a przybyłem tutaj dopiero dzisiaj, razem z moim kompanem polujemy na monstra buszujące w lasach. Słyszałem, że i tutaj znajduje się profesjonalny łowca, a chętnie bym z nim zamienił parę zdań. 
- 
- Ach, Kalandil? Tak, znam go. - odparła wymijająco. - Ale wątpię, żeby chciał Cię poznać. Nie przepada za konkurencją, jest nie tylko najlepszym łowcą, ale i jedynym, bo żaden inny nie zagrzewa tu na długo miejsca. 
- 
-Ciekawe czy sam określił się mianem najlepszego czy też za sprawą jakiejś rady łowców.- zarechotał krótko.- Skoro średnio zainteresowany jest poznawaniem innych łowców, to można zakończyć jego temat. Opowiedz coś o sobie, jak długo już grasz? 
- 
- Jest najlepszy. - odparła dobitnie, jakby biorąc Twój żart na serio. Tylko czemu tak zależało jej na jego reputacji? - Gram od dziecka, kiedy tylko pamiętam. Gdy byłam nastolatką, dostałam swoje pierwsze skrzypce, a kilka lat później opuściłam rodzimą wioskę, żeby muzyką zarabiać na życie. 
 


