W końcu wyszło dwóch strażników, identycznych jak ci pod bramą, a za nimi dobrze zbudowany mężczyzna po trzydziestce w stroju nocnym, którego najpewniej obudzono, abyście mogli się z nim spotkać.
‐ O co chodzi? ‐ spytał, tłumiąc ziewnięcie.
Po ich zmęczonych wyrazach twarzy odpowiedź nasuwała się sama.
‐ Mamy kilka wolnych kwater dla podróżnych. ‐ wtrącił strażnik, który Was tu przyprowadził.
Pokiwał głową i po chwili sprowadził Was do średniej wielkości chaty, w której znajdowała się izba, gdzie mogło udać się na spoczynek nawet dziesięć osób, a skóry, futra i klepisko czyniły to nawet komfortowym wypoczynkiem.