‐ Ku*waaa, takiego to ja bym jedną łapą powali. ‐ odparł, prezentując muskuły na owej, najwidoczniej pozbywając się strachu, gdy wyszło na to, że Raptor na szczęście jest tylko jeden.
‐ Ja tego żywcem brać nie będę, jak tak chcesz to poszukaj sobie jakichś młodych, niewyklutych jaj albo innych Raptorów do oswojenia, ani ja, ani reszta bandy się w to nie bawi.
Zielony ruszył przekazać owe nowiny swoim podwładnym, a oni zabrali się do wykonywania rozkazów poprzez grę w karty bądź kości, jedzenie, picie lub zaśnięcie po ciężkim dniu.
Było to dość niespodziewane, ale zarówno Huga, jak i pracujący wieśniacy, docenili gest, a także siłę zielonego wodza, dzięki czemu uwinęliście się ze wszystkim szybciej o jakieś pół godziny.
Trzeba, trzeba, to zawsze daje kopa w morale… No, ale gdy już praca się skończyła, a robotnicy udali się na spoczynek wódz pójdzie w ich ślady czy może omówi coś z doradcą, który wciąż czeka, gotów na rozkazy czy instrukcje.
Chata dawnego wodza niewiele się zmieniła, kiedyś wypadałoby przemeblować ją i wystroić tak, aby odpowiadała Twoim potrzebom, a nie tego ludzkiego, i obecnie martwego, giganta.
Wystarczyło, bo obudziłeś się w miarę wypoczęty skoro świt, tak jak większość mieszkańców wioski. Tak, zdecydowanie trzeba podziękować tym kogutom… Chociaż, czemu by nie zrobić sobie dziś na śniadanie pieczystego drobiu?