‐Panowie, gratuluję. Wytrwaliście najdłużej. Dla mnie jesteście najlepsi. Nagroda was nie ominie. Dodatkowy przydział piwa na głowę, znajcie dobrotliwość pana. A poza tym jutro macie wolne. Znaczy dzisiaj.
Na dziedzińcu trupy i krew, a poza tym ogień. Na murach również trupy Twoich ludzi. A za murami armia orków, centaurów, goblinów, cyklopów, a do tego balisty i katapulty ostrzeliwujące Twoje mury.
‐ Najechali nas bez powodu, nie podali warunków. Nasze szanse są nikłe. Jak skończą ostrzał z katapult i balist pewnie zasypią nas strzałami i ruszą szturmem.
Gwizdnął przeciągle, przyszykował tarczę i miecz. Jest gotowy do walki na śmierć i życie.
‐Zabiorę tylu, ilu się da. Bogowie, zlitujcie się nad mą duszą.
‐ Nie. Nie wadziliście. Ale Twoi ludzie zabili moich wysłanników. Nie mieli broni. Dałem im ultimatum. Nie wywiązaliście się. Teraz Ojciec Niebo i Matka Ziemia dadzą Wam zasłużoną karę, a Wasze ciała rozdziobią wrony!
‐Ja żadnych posłów nie… Ja go zatłukę, zamorduję, zasieczę, łeb ukręcę., nogi z rzyci powyrywam, rozerwę na strzępy tą żmiję przeprzydłą. Mnie pół roku tutaj nie było, mój zarządca wszystko pilnował. A kiedyście posłów wysłali?